Przede wszystkim to nie byłoby Zmarzlika gdyby nie Gollob. Mały Bartek od dziecka wpatrzony był w mistrza jak w obrazek. Słuchał wszystkich jego rad i poleceń, a następnie wdrażał je w życie. Gollob chętnie poświęcał mu czas, bo widział w nim ogromny talent, o czym niejeden raz mówił. Jakie są efekty tej współpracy, widzimy na własne oczy. Zmarzlik w wieku 27 lat jest już trzykrotnym mistrzem świata. Gollob pomagać chciał, a przede wszystkim pomagać umiał. Tu już nie chodzi tylko o pożyczanie motocykli gorzej dysponowanym kolegom. Przy Gollobie wychowało się paru niezłych lub dobrych żużlowców, bo przecież oprócz Zmarzlika także Janusz Kołodziej, Marcin Rempała czy Paweł Przedpełski. W Polonii Bydgoszcz Gollob sporo pomagał też Przemysławowi Tajchertowi. Mieli Zmarzlika obok, ale efektów brak W Stali w ostatnich latach było kilku żużlowców postrzeganych jako duże talenty. Rafał Karczmarz, Mateusz Bartkowiak, Alan Szczotka, Kamil Nowacki czy wcześniej Hubert Czerniawski. Każdy z nich miał obok siebie Bartosza, a jednak niewiele z tego wyniósł. Oczywiście nie chcemy tu sugerować, że wszyscy zostaliby mistrzami świata, bo tak na pewno by nie było. Ale jakąś lekcję, naukę mogli wynieść. Pytanie, czy Zmarzlik ma takie same umiejętności nauczyciela, jak jego mentor. Być może chce pomóc, ale nie umie tego przekazać. Widzimy też pewną różnicę w zachowaniu Zmarzlika i Golloba. Ten drugi niejeden raz klęczał z kolegą przy jego sprzęcie, osobiście testował motocykle. Zmarzlik wygląda trochę tak, jakby ograniczał się do porad słownych. Może najwięcej wyniósłby z obecności mistrza Oskar Paluch, najbardziej utalentowany z gorzowskich wychowanków w ostatnim czasie. On jednak miał okazję do wspólnych startów z Bartoszem tylko przez jeden sezon. Paluch zostaje w Stali, a Zmarzlik przechodzi do Motoru Lublin. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata