Kiedy Piotr Pawlicki negocjował kontrakt z Betard Spartą Wrocław miał usłyszeć, że dostanie duże pieniądze, ale musi zrobić porządek w teamie. Pawlicki wziął sobie do serca słowa działaczy Sparty Od kilku lat jest tak, że Pawlicki, mimo wielkiego talentu, nie jeździ na miarę swojego potencjału. Czasem winny jest on sam (luźne podejście), czasem zawodzi sprzęt. W tym sezonie ma się to zmienić, bo zawodnik wziął sobie do serca słowa działaczy Sparty i zatrudnił Łukasza Jankowskiego. Jankowski po dobrym sezonie 2022 z Robertem Lambertem (Anglik był jedną z rewelacji Grand Prix) miał negocjować podwyżkę. Lambert się jednak ociągał, więc do akcji wkroczył Pawlicki i załatwił sobie solidne wzmocnienie swojego sztabu. Jankowski może być brakującym elementem w teamie Pawlickiego Dobry mechanik to połowa sukcesu. Jasne, są tacy, którzy poza przykręceniem koła i wymyciem motocykla na niewiele się przydadzą. Ktoś taki, jak Jankowski ma jednak dość obszerną wiedzę na temat żużla. Sam jeździł, więc czyta tor, czuje sprzęt i może pomóc w sprawie doboru optymalnych ustawień. Zasadniczo na rynku mechaników trudno o dobrego specjalistę. Zarobki u topowych zawodników to około 7 tysięcy złotych na rękę. To niby nie jest mało, ale z drugiej strony praca mechanika nie jest łatwa. W trakcie sezonu to wiele dni spędzonych poza domem i wiele godzin za kółkiem oraz trudna, brudna praca podczas zawodów. To trzeba lubić. Nic dziwnego, że taki Lambert ma teraz problem z tym, by znaleźć kogoś równie dobrego w miejsca Jankowskiego. A Pawlicki zaciera ręce, bo jeśli dzięki Jankowskiemu uda mu się zmniejszyć liczbę pomyłek w regulacjach sprzętowych, to będzie zdobywał więcej punktów i zarobi większe pieniądze. Czytaj także: Był gwiazdą telewizji. Teraz prokurator stawia mu zarzuty