30-letni Polak w sezonie 2023 jeździł w barwach Sheffield Tigers, ale już oficjalnie wiemy że zmienia klub i za rok będzie reprezentował słynne King's Lynn Stars. Dla Musielaka to już kolejny brytyjski klub, bo jako jeden z nielicznych polskich żużlowców regularnie od dawna się tam ściga. Przed Sheffield było też Wolverhampton czy Swindon. Dla tamtejszych kibiców Musielak jest gwiazdą, kimś kto naprawdę czerpie radość z mało rentownych jakby nie patrzeć startów w Wielkiej Brytanii. I chyba rzeczywiście Musielak to lubi. Kilka dni temu po forach krążyło zdjęcie Tobiasza stojącego boso w kałuży na jednym ze stadionów w Anglii. Momentalnie wywołało ono falę pozytywnych reakcji, a jeden z kibiców napisał wprost. - Ten gość jest na szczycie mojej listy - taka opinia nie budzi wątpliwości w uwielbienie, jakie w Wielkiej Brytanii ma Musielak. A z pewnością będzie się ono powiększać, bo przecież przed Tobiaszem prawdopodobnie jeszcze wiele lat profesjonalnych startów na żużlu. 30 lat to obecnie żaden wiek. W Wielkiej Brytanii gwiazda, w Polsce nie może się przebić W zasadzie każdy kibic żużla w Polsce dobrze zna historię Tobiasza Musielaka. Ten żużlowiec jako junior świetnie się zapowiadał, był jednym z czołowych w kraju, wygrywał z mocnymi seniorami, zdobywał mnóstwo ważnych punktów. Jego kariera jednak nieco zaczęła się sypać, gdy został seniorem. W Ekstralidze raczej zawodził, kluby coraz rzadziej interesowały się nim w kontekście budowania składu. Zaczął więc startować w 1. Lidze i tam na dobre zakotwiczył. Ma wyrobioną markę, ale raczej tylko na tym właśnie poziomie. Oczywiście biorąc pod uwagę obecne czasy i częste sytuacje, w których ktoś najlepsze żużlowo lata ma w okolicach 30-stki, to śmiało można powiedzieć, że jeszcze wszystko przed Musielakiem. Najlepszym przykładem jest jego rówieśnik z rocznika 1993, Rasmus Jensen. W ciągu tak naprawdę dwóch lat stał się żużlowcem ze światowej czołówki, w finale DPŚ był liderem duńskiej kadry. Teraz po raz pierwszy w życiu pojedzie w PGE Ekstralidze.