Tor w Poznaniu po zimie sprawiał dużo problemów i to takich, które nie były zbyt łatwe do rozwiązania. Gdy pod koniec marca na stadionie przy ul. Warmińskiej 1 zjawiła się drużyna beniaminka eWinner 1. Ligi, Trans MF Landshut Devils, mecz sparingowy trzeba było przerwać, bo nawierzchnia toru rozlatywała się tak bardzo, że pozwoliła jedynie na rozegranie dziesięciu wyścigów. Jeszcze gorzej było podczas finału Mistrzostw Polski Par Klubowych. Wówczas nie było problemów z rozlatującym się torem, a z... kamieniami, które pojawiły się na torze. Jeszcze przed rozpoczęciem zawodów Tai Woffinden wrzucił ich zdjęcie, a w trakcie sprawiały one niemałe problemy. Jason Doyle musiał wycofać się z zawodów, bo po tym, jak kamień trafił go w dłoń, myślał, że ma złamany palec. Z kolei Krzysztof Kasprzak myślał, że stracił zęba, jednak skończyło się na pękniętej wardze. PSŻ Poznań poprawiło stan toru Wydaje się jednak, że problemy z torem w Poznaniu to już przeszłość. Podczas pierwszego meczu ligowego z Budmax-Stal Polonią Piła nie widzieliśmy zbyt wielu momentów, które zdawały się sugerować jakiekolwiek problemy z nawierzchnią. Stan toru komplementował m.in. Rune Holta, który znany jest z tego, że raczej preferuje tory gładkie i bezproblemowe. - Tor jest naprawdę fajny, lubię się tu ścigać. Jest dużo ścieżek i są tu możliwości, żeby wyprzedzać, jednak gdy nie ma aż tyle materiału. Wcześniej było gorzej, więc czapki z głów dla klubu, który powziął środki i zdołał naprawić tor po początku sezonu, gdy tor nie był najlepszy - mówił Norweg z polskim paszportem w rozmowie z Interią. Na relację poznańskich zawodników z torem zwracał też uwagę menadżer drużyny miejscowych, Tomasz Bajerski. - Myślę, że taki mecz był nam naprawdę bardzo potrzebny. Również dlatego, że ten tor podczas sparingu z Landshut bardzo źle się zachowywał. Później cały tydzień pracowaliśmy przy torze, nie wszyscy zawodnicy jechali w MPPK, ale myślę, że dzisiaj ten tor chłopakom pasował - zauważał po wygranym meczu ligowym Bajerski.