Bartosz Zmarzlik karierę juniorską skończył w 2016 roku i był już wówczas zawodnikiem klasy światowej, brązowym medalistą mistrzostw świata. W zasadzie jako młodzieżowiec osiągnął więcej niż znaczna część żużlowców przez całą swoją karierę. Przy Zmarzliku w cieniu był Adrian Cyfer, którego widoczne postępy nie były zauważane, bo trudno było się ekscytować 3-4 punktami Cyfera, gdy 15 robił jego kolega. Tak czy inaczej Cyfer jako junior też pokazał się z dobrej strony, a obecnie jest uznanym seniorem w niższych ligach. Oczywiste było, że nikt nie będzie w stanie przebić Zmarzlika, bo tego zrobić się nie dało. Bartosz jest talentem, który rodzi się raz na kilkadziesiąt lat i nie było możliwe, by z kolejnych roczników Stal miała kogoś równie skutecznego. Ale z drugiej strony na pewno też nie zakładano, że będzie tam aż taka posucha. Pokonywali mistrzów na ich torach Rafał Karczmarz jako nastolatek potrafił pokonywać na wyjeździe Jasona Doyle'a i wiele innych gwiazd światowego żużla. Przez długi czas wierzono, że to właśnie on w jakimś chociaż stopniu nawiąże do wielkich wyczynów Zmarzlika. Problem w tym, że w którymś momencie Karczmarzowi odechciało się jeździć, skończył nawet karierę. Do teraz wygląda, jakby czasem po prostu miał dość żużla. W przyszłym roku ma być zawodnikiem Stali Rzeszów i kto wie, czy nie jest to jego sezon o "być albo nie być". Talent do żużla miał też Hubert Czerniawski, rok młodszy od Karczmarza. Jako 17-latek potrafił na Motoarenie pokonać Pawła Przedpełskiego, wówczas będącego już uznanym zawodnikiem. Bardzo krótko potrwała jednak jego przygoda z żużlem. U Czerniawskiego wykryto wadę serca, która wymusiła zakończenie kariery w 2019 roku. Chłopakowi serce potrafiło zatrzymać się nawet na kilka sekund. To miał być drugi Zmarzlik Zdecydowanie największe nadzieje wiązano z Mateuszem Bartkowiakiem, o którym głośno było jeszcze przed jego ligowym debiutem. Urodzony w 2003 roku zawodnik robił spore wrażenie podczas zawodów młodzieżowych, imponował przede wszystkim sylwetką i spokojem, mimo bardzo młodego wieku. Bartkowiak jednak po pierwsze jest bardzo podatny na kontuzje, a po drugie - jeśli wierzyć plotkom z gorzowskiego środowiska - zbyt wcześnie poczuł się gwiazdą. Ma przed sobą jeszcze dwa lata w kategorii juniorskiej, ale coraz bardziej rozmienia się na drobne. Oczywiście należy zauważyć, że ogromna presja otoczenia tworzona jeszcze przed debiutem w lidze na pewno Bartkowiakowi nie pomagała. Chłopak będący jeszcze absolutnie niedoświadczonym musiał zmagać się z pytaniami o Zmarzlika, jakie wielokrotnie mu zadawano. Prawda jest jednak taka, że to nieodłączny element tej gry. Tu trzeba radzić sobie z presją. Daleko zachodzą tylko ci, którzy potrafią to robić. Oni też próbowali Był także Alan Szczotka, który momentami wydawał się utalentowanym chłopakiem. Jego kariera jednak potrwała bardzo krótko. Wciąż mógłby jeździć, ale najpewniej na tor już nie wróci. Znak zapytania należy postawić z kolei przy Marcelu Studzińskim, który jednak swoją młodzieżową przygodę spędził na wypożyczeniach poza Gorzowem. Po sezonie 2022 zastanawiał się, co dalej ze sobą zrobić. Oficjalnie niczego nie ogłosił, ale trudno spodziewać się kontynuacji kariery. Kibice Stali z pewnością będą też pamiętać Kamila Pytlewskiego, który jeździł nawet w PGE Ekstralidze, ale umówmy się - potencjału na żużlowca to on raczej nigdy nie miał. Tak na dobrą sprawę w ciągu kilku lat nie poprawił nawet swojej sylwetki. Sportowo w lidze nie zdobył żadnego punktu i należy pochwalić jego decyzję o końcu kariery w wieku 18 lat. Ten sport nie był dla niego. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata