Mateusz Bartkowiak w zestawieniu najbardziej pechowych żużlowców ostatnich lat okupuje jedną z czołowych pozycji. Młodzieżowiec nie miał chyba sezonu, w którym nie odniósł jakiegoś urazu. Zła seria ciągnie się za nim od początku przygody z motocyklami. - Jak miałem dziewięć lat, to w moich drugich zawodach złamałem obie nogi - oznajmił swego czasu w Magazynie Żużel. Pomimo przeciwności losu, młody wówczas chłopak wyróżniał się na tle rówieśników, dlatego w Gorzowie całkowicie niepotrzebnie okrzyknięto go następcą Bartosza Zmarzlika. Zbyt duża presja połączona z kruchymi kośćmi i ogromnym pechem spowodowała, że kariera głównego bohatera naszego tekstu znalazła się na dużym zakręcie. - Właśnie takie porównania absolutnie nie powinny mieć miejsca. Przyszły wymagania, kreowano go na super zawodnika, na mistrza. Musiał zejść na ziemię i iść normalną drogą rozwoju - powiedział nie tak dawno Interii Bogusław Nowak, legendarny żużlowiec Stali. Totalnie nieudane tegoroczne rozgrywki sprawiły, iż Mateusz Bartkowiak od niedawna musi szukać sobie nowego klubu. Teoretycznie najbliżej zakontraktowania młodzieżowca są w Poznaniu i to nie byłby wcale zły ruch dla obu stron, ponieważ stolica Wielkopolski nie leży wcale daleko od Gorzowa. Działacze muszą przemyśleć sprawę, zanim dojdzie do oficjalnego podpisania papierów. Chodzi oczywiście o urazy, które wciąż trapią 20-latka i nie pozwalają mu na pokazanie pełni swojego potencjału. Złamane dwie nogi to tylko początek O miniżużlu i złamanych obu nogach wspominaliśmy na wstępie. Junior kilkanaście lat później przeżył jednak coś znacznie gorszego. W sezonie 2020 w Grudziądzu młodzieżowiec zaliczył paskudną kraksę, zakończoną urazem kręgosłupa. Bartkowiak pokazał ogromny hart ducha i zdołał wrócić, lecz od tego pechowego momentu wyniki 20-latka mocno poszybowały w dół. Na nic zdała się nawet chwilowa zmiana barw klubowych i przejście do ZOOLeszcz GKM-u. Klątwa wielu niefortunnych zdarzeń miała wreszcie zakończyć się w kończącym się właśnie sezonie. Zawodnik wreszcie przygotowywał się do startów jak jego pozostali koledzy, zamiast rehabilitować się u boku specjalistów. Widać to było zresztą po wynikach, które uległy delikatnej poprawie. Do czasu. W sierpniu jedno ze spotkań U24 Ekstraligi zakończyło się dla Bartkowiaka w karetce. W seniorskich zmaganiach kontuzjowanego żużlowca do końca roku zastępował Jakub Stojanowski. Kibicom trzymają kciuki, by 20-latek wrócił silniejszy i pokazał się z dobrej strony w ostatnim sezonie startów jako młodzieżowiec. W jakim klubie? Dowiemy się w ciągu najbliższych tygodni.