O tym, że Piotr Świercz ma papiery na jazdę, nikogo nie trzeba przekonywać. Jeśli jednak nie będzie rozwijał swojego talentu, to przepadnie. Targana problemami drugoligowa Unia Tarnów nie jest w tej chwili najlepszym miejscem do tego, by iść do przodu, dlatego zawodnik chce zmienić klub. Unia Tarnów się z nim rozliczyła, dlatego w PZM nic nie ugrał Próba rozwiązania kontraktu z winy Unii powiodła się. To nie oznacza jednak, że Świercz jest w pełni wolnym zawodnikiem. Pozostaje do zapłaty kasa za wyszkolenie żużlowca, jaka zgodnie z regulaminem należy się tarnowskiemu klubowi. Cena to 360 tysięcy złotych. To dużo, choć można zakładać, że uda się coś z niej zbić. Promocji jednak na pewno nie będzie, bo Unia raz, że nie ma w interesie pozbywania się zdolnego juniora, a dwa jest w trudnej sytuacji finansowej, więc każda złotówka się liczy. Świercz musi więc liczyć, że jego nowy klub dogada się z Unią Tarnów. Wciąż liczy na transfer do Cellfast Wilków Krosno Z naszych informacji wynika, że zawodnik nie traci nadziei na zmianę barw. Od osób z jego bliskiego otoczenia słyszymy, że wciąż liczą na przenosiny do Cellfast Wilków Krosno. To mógłby być niezły ruch. Wilki po awansie do PGE Ekstraligi sprowadziły dwóch juniorów: Denisa Zielińskiego i Szymona Bańdura, ale od przybytku głowa nie boli. Gdy zawodnik składał w PZM wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy Unii mówiło się też o zainteresowaniu Betard Sparty Wrocław. W tym przypadku żadnego potwierdzenia nie mamy, ale Sparta zdecydowanie musi się rozglądać na rynku. Już teraz nie ma drugiego wartościowego juniora, a Bartłomiej Kowalski za rok przestanie nim być. Ktoś taki, jak Świercz bardzo by się we Wrocławiu przydał. Czytaj także: Tata najlepszy w Polsce. O syna też się biją