Zanim Maciej Janowski dał nam złoto, mocno drżeliśmy o końcowym wynik. Był taki moment decydującego biegu, gdzie Janowski był czwarty i o złocie mogliśmy zapomnieć. Polak przez trzy okrążenia budował prędkość i szykował atak. Gdy już to zrobił, stadion eksplodował. Dobrucki tłumaczy, dlaczego wybrał Janowskiego na ostatni bieg Kiedy trener Rafał Dobrucki wybrał Janowskiego na ostatni bieg, miał chwilę zwątpienia. Podał nazwiska zawodników, którzy pojadą w siedemnastym i osiemnastym biegu, a przy dziewiętnastym się zatrzymał. W końcu podał, że pojedzie w nim Bartosz Zmarzlik, a na ostatni desygnuje Janowskiego. Wielu pukało się w czoło, ale teraz mówi się o taktycznym majstersztyku trenera. - Może to tak w telewizji wyglądało, ale ja nie miałem chwili zwątpienia - tłumaczy nam Dobrucki. - Kiedy stanąłem przed kamerą, żeby podać, kto pojedzie w czterech ostatnich wyścigach, to już miałem wszystko rozpisane. Wiedziałem, że jak postawię Zmarzlika na ostatni bieg, to on załatwi sprawę. Uznałem jednak, że to nam może nie wystarczyć do złota, dlatego zagrałem inaczej. Zawodnicy dobrze czuli się w swoim towarzystwie. To też pomogło Trener kadry jednym ruchem zmobilizował dwóch zawodników: Zmarzlika i Janowskiego. Zmarzlik w dziewiętnastym też chciał pokazać, że jest mocny i zrobił swoje, a Janowski dokończył dzieła. W tym czasie Zmarzlik mocno go dopingował w parku maszyn. - Te zawody pokazały, że jest u nas atmosfera. Od czwartku spędziliśmy dużo czasu razem. Był obiad, wspólny przejazd ulicami miasta, gra w golfa i trening. Zawodnicy śmiali się, żartowali, dobrze czuli się w swoim towarzystwie. I choć w finale było nam ciężko, to jakoś to wspólnie przeszliśmy. Atmosfera nam pomogła - kwituje Dobrucki.