Już w niedzielę rano było jasne, że w Poznaniu Polonia będzie musiała radzić sobie bez jednego z najlepszych zawodników, czyli Andreasa Lyagera który mocno poobijał się podczas meczu ligi duńskiej. Choć nie wiedzieć czemu tę informację trzymano w tajemnicy do samego końca, kibice wiedzieli że 26-letni zawodnik raczej nie pojedzie. To jednak nie był koniec osłabień. W pierwszym swoim biegu paskudnie upadł Daniel Jeleniewski, który był niezdolny do dalszej jazdy. Tym samym wydawało się, że PSŻ ma autostradę do zwycięstwa. Mało tego, wielce prawdopodobny był także punkt bonusowy, bo Polonia u siebie nie wygrała wysoko. - Teraz to już muszą to zrobić. Bydgoszcz nie ma kim jechać - mówili kibice w Poznaniu, ale bardzo się pomylili. Polonia w dużej mierze dzięki rozsądnemu gospodarowaniu startami Wiktora Przyjemskiego wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca. 18-latek znów pojechał kapitalnie, zdobył komplet punktów i udowodnił, że ta liga jest już dla niego za łatwa. Cichy bohater. On zdecydowanie robi swoje Warto zwrócić uwagę na kolejny dobry występ Szymona Szlauderbacha, który jest trochę facetem od czarnej roboty, wozi punkty, często bardzo ważne, ale przeważnie nie jest wskazywany jako wielki bohater, bo kapitalnie jeżdżą Przyjemski czy Lyager. W Poznaniu Szlauderbach znów zrobił 8+1 i walnie przyczynił się do zwycięstwa, będąc przez trzy serie niepokonanym. Dobrze wypadł też Basso, przeciętnie Bellego i Bjerre, ale wynik uratował Przyjemski (jak zwykle). Polonia jedzie teraz do Gdańska, gdzie prawdopodobnie wystąpi już Lyager. Pytanie, co z Jeleniewskim. Jego upadek wyglądał fatalnie, ale zawodnik nie ma żadnych złamań. Na groźne sytuacje jest jednak podatny, regularnie upada. A przecież najmłodszy już nie jest. Polonia potrzebuje punktów Jeleniewskiego, bo i Przyjemskiemu może zdarzyć się gorszy mecz, a wtedy będą konieczne zdobycze innych zawodników. Choć tak czy inaczej zespół jest całkowicie uzależniony od najmłodszego zawodnika.