Jaimon Lidsey 2-3 lata temu był stuprocentowym kandydatem do awansu w szeregi najlepszych żużlowców świata. Został mistrzem globu juniorów i rok po roku sportowo szedł w górę. Mniej więcej w połowie sezonu 2021 jednak jakoś się zatrzymał. Gdzieś zagubił ten błysk, fantazję i polot. A to właśnie tymi cechami imponował jako junior, będąc podstawowym zawodnikiem Unii. Lidsey przestał być sobą na torze. Minęło kilkanaście miesięcy i generalnie niewiele się zmieniło. Jaimon zarówno w sezonie 2022, jak i w pierwszej połowie tego aktualnego jechał po prostu słabo. Było to nieco zatuszowane, bo Unia i tak nie walczyła o złoto, a poza tym kiepskie wyniki Lidseya niwelowali inni, jak choćby Janusz Kołodziej. Fakty są jednak takie, że jeszcze w maju Jaimon był pierwszym "do odstrzału" w Lesznie po sezonie. Zorientował się. Pracuje na to, by zostać Ostatnie mecze ligowe to jednak inny Lidsey. Waleczny, odważny i przede wszystkim skuteczny. W piątek podczas starcia z Platinum Motorem Lublin był jednym z dwóch, może trzech zawodników Unii, którzy byli w stanie w jakikolwiek sposób przeciwstawić się gościom. On, Smektała i Ratajczak to były jedyne jasne punkty miejscowej drużyny. Przy czym Lidsey optycznie był najlepszy. Czy zatem australijski zawodnik pracuje na nową umowę? Całkiem realne. Tym razem to jemu powinno bardziej zależeć, bo jest z rocznika 1999 i po sezonie 2023 zakończy wiek U24. Nie będzie już tak, że musi być w zespole. Teraz wszystko w jego rękach. I wygląda na to, że Lidsey bardzo wziął to sobie do serca. Pytanie, jak długo będzie w stanie utrzymać taką formę. Na razie to jest taki Lidsey, jakiego dawno nie widzieliśmy.