Jeszcze kilka lat temu zapewne każdy kibic powiedziałby: Smektała w 2023 roku robiący w lidze 15 punktów? Co w tym dziwnego? Otóż kariera tego zawodnika zdecydowanie lepiej wyglądała, gdy był on juniorem. Smektała jako młody chłopak wygrał praktycznie wszystko co można było wygrać, śmiało można nazwać go jednym z najbardziej utytułowanych juniorów w historii tej dyscypliny. Wiele trofeów zdobył po kilka razy. W pięć lat zwyciężył więcej niż większość żużlowców przez całą karierę. W związku z tym były wobec niego spore oczekiwania, gdy przechodził do grona seniorów. I trudno było się temu dziwić. Smektała naprawdę wyglądał jak człowiek, który może w tym sporcie osiągnąć wszystko, także już jako dorosły zawodnik. Jednak ostatnie lata tego nie potwierdzają. Mocno wyhamował sportowo, nie sprawdził się we Włókniarzu, a i w Unii jakiegoś szału nie robi. Fakty są takie, że jego dawny młodzieżowy partner, Dominik Kubera, odstawił go na duży dystans. Dał im tyle szczęścia. Na to czekali Fani z Leszna niejako przyzwyczaili się już do średniego poziomu Smektały. Bartosz przeważnie ma tak, że świetnie startuje, ale na trasie jest bardzo łatwo wyprzedzany. Trudno powiedzieć, skąd taka tendencja. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że jedzie po prostu za miękko. Mało kto spodziewał się, że - przynajmniej w najbliższym czasie - będzie w stanie w PGE Ekstralidze przywozić dwucyfrówki. A tymczasem Smektała bardzo zaskoczył. W niedzielę kapitalnie spisał się w meczu ze Stalą Gorzów, był zdecydowanym liderem Unii. To był znowu ten dawny Bartosz, którego kibice trochę już zapomnieli. Po meczu wielu z nich cieszyło się, jakby Unia ten mecz wygrała, bo wychowanek cieszy się tam ogromną sympatią. Czy jednak Smektała będzie w stanie powtarzać takie wyniki? To już inna kwestia. Trudno mówić o jakimś przełamaniu na podstawie jednego występu, ale z pewnością pojawiło się sporo optymizmu.