Od wielu lat jeśli mówisz Malilla, to myślisz o wielkim ściganiu, którego w Szwecji nie brakuje. Dlatego też po zobaczeniu dwóch pierwszych serii sobotnich zmagań momentalnie zrzedły nam miny i zaczęliśmy zastanawiać się kto podmienił domowy obiekt Dackarny. Ponadto nie dopisała też publiczność i kto wie czy gdyby nie walczący o tytuł Bartosz Zmarzlik, to po ósmym biegu byśmy już smacznie nie drzemali. Na szczęście taki stan rzeczy nie potrwał długo, bo Phil Morris chyba zaczynał wyciągać wnioski i ściganie polepszało się z wyścigu na wyścig. Może i przerwy na kosmetykę toru trwały dłużej niż zazwyczaj, ale było warto uzbroić się w cierpliwość. Atakami po szerokiej raczył nas między innymi Leon Madsen, czyli główny rywal polskiego mistrza. Potem do niego zaczęli dołączać coraz bardziej odważni pozostali zawodnicy i zrobiło się widowisko. Widowisko znakomite dla Orłów, ponieważ aż trzech z nich znalazło się w półfinałach. O ile Bartosz Zmarzlik oraz Maciej Janowski awansowali do nich na totalnym luzie, o tyle do końca o czołową ósemkę bił się Patryk Dudek. Ostatecznie walka ta zakończyła się happy-endem, choć zawodnik For Nature Solutions Apatora najadł się troszkę strachu, gdyż w rundzie zasadniczej zgromadził jedynie siedem "oczek". Biało-czerwoni fani szybko zapomnieli jednak o problemach Dudka czy odpadnięciu Pawła Przedpełskiego, bo w pierwszym półfinale w całym kraju wystrzeliły korki od szampanów. Do wielkiego finału przepustki nie uzyskał bowiem Leon Madsen, a literka "d" informująca defekcie oznaczała, iż w klasyfikacji nie przegoni już Bartosza Zmarzlika. Polak więc około godziny 21:00 mógł cieszyć się z trzeciego w karierze tytułu mistrza świata. Team 27-latka oczywiście momentalnie zalał się łzami, lecz na wielką radość jeszcze nie było czasu. - To nie koniec. Chcę wygrać rundę - oznajmił przed kamerami Eurosportu świeżo upieczony czempion. I słowa dotrzymał! Kapitan Moje Bermudy Stali Gorzów jak burza przemknął przez półfinał. Podobnie było zresztą w finale, co tylko pokazało że kto jak kto, ale on zasługiwał na złoto. Na utrzymanie zasługuje też Maciej Janowski, który był drugim naszym bohaterem wieczoru. Broniący się przed spadkiem z cyklu wrocławianin zachował zimną krew i stanął na najniższym stopniu podium. Teraz wszyscy biało-czerwoni poza Bartoszem Zmarzlikiem nie mogą spocząć na laurach. Maciej Janowski pomimo spektakularnego sukcesu spadł bowiem poza czołową szóstkę gwarantującą spokojny byt w cyklu. Z kolei Patryk Dudek jest trzeci w generalce, lecz czeka go bój o krążek z ambitnymi Brytyjczykami - Robertem Lambertem oraz Danielem Bewleyem. Ostatnie tegoroczne zmagania najlepszej piętnastki globu odbędą się 1 października na Motoarenie. W Toruniu organizatorzy spodziewają się kompletu publiczności. Jeżeli jeszcze nie zdecydowaliście się na przyjazd, to po sobotnim sukcesie Bartosza Zmarzlika chyba nie powinniście mieć wątpliwości, by po raz ostatni podziwiać tyle znakomitych gwiazd w jednym miejscu. Początek zawodów o godzinie 19:00. Czytaj także:Gdy to zobaczyli, o mało nie spadli z krzeseł. Internet zapłonął