16 punktów w 6 startach, pięć trójek z ośmiu, które zdobył zespół. Statystyka Janusza Kołodzieja w ćwierćfinałowym meczu Fogo Unii Leszno przyprawia o zawrót głowy. Pojechał świetnie, fenomenalnie i w sumie nic dziwnego, zważywszy na to, że on sam robił tor na te zawody. Unia się odrodziła, kiedy Kołodziej zaczął robić tor Po rozstaniu z toromistrzem Janem Chorosiem to właśnie Kołodziej przejął jego obowiązki. Wspólnie z pomocnikami Chorosia zaczął przygotowywać nawierzchnię na kolejne mecze. Na torze zrobionym przez Kołodzieja Unia wygrała bardzo ważny mecz 12. rundy sezonu zasadniczego z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz (55:35), a w 13. kolejce dołożyła wygraną z Betard Spartą Wrocław (48:42). Teraz jednak Unia z tą samą Spartą u siebie przegrała (42:48) i Tomasz Dryła z Canal+ zaczął pytać Grzegorza Zengotę o tor i o to, czy jednak fakt, iż robi go Kołodziej, nie jest problemem. Teraz dodatkowa praca Kołodzieja stała się problemem Trzeba przyznać, że w sumie to wygląda bardzo dziwnie, że za przygotowanie toru ekstraligowej drużyny odpowiedzialny jest zawodnik. Taka sytuacja zawsze może rodzić pytania, czy robi on tor dla zespołu, czy dla siebie. O to samo pytał Dryła Zengotę i choć ten bronił Kołodzieja, to temat jest żywy. Słyszymy zresztą, że Ekstraliga Żużlowa też się tego czepia. Prezesi klubów dostają SMS-y ze stwierdzeniami w stylu, że "to jest słabe". Zapytaliśmy o całą sprawę Krzysztofa Cegielskiego, menadżera Kołodzieja. Co odpowiedział? - Mnie to śmieszy, bo prezesi narzekają na zawodników, jak są bierni. Wtedy mówią, że ich interesuje tylko kasa. A jak się ktoś zaangażował, to też jest źle. Dodatkowe zajęcia są kłopotem dla Kołodzieja - Może i jest dziwne to, że zawodnik szykuje tor dla drużyny, ale to nie jest wina Kołodzieja, że klub znalazł się w takiej sytuacji. Poprzedni toromistrz odszedł, bo zespół przegrywał i narzekał. Przyszedł Janusz i drużyna wygrała dwa ważne mecze. Od razu jednak powiem, że to nie jest tak, że Janusz robi tor. On pomaga. Pracuje z ludźmi, którzy wcześniej pomagali przy tych pracach. On ich tego uczy, żeby za jakiś czas mogli to robić sami - komentuje Cegielski. Menadżer żużlowca przyznaje, że cała ta sytuacja średnio mu pasuje. - To jest dla niego trudne, bo wybija go z przygotowań do meczu. On, zamiast skupić się na sobie, musi myśleć o innych rzeczach. I jeszcze za to obrywa po przegranym meczu. Unia niedawno wygrała ze Spartą, ale wtedy rywal jechał bez Piotra Pawlickiego. Teraz Sparta przyjechała w pełnym składzie i wynik był w drugą stronę. To żaden wstyd przegrać z tak mocnym przeciwnikiem - zauważa Cegielski.