Po znakomitym turnieju we Wrocławiu, tym razem Vojens zaserwowało nam detoks od efektownych mijanek. Zawody oglądało się jednak przyjemnie, ponieważ o odpowiednią atmosferę zabrali kibice którzy tłumnie wybrali się na stadion. Cegiełkę dołożyli również organizatorzy, skracając przerwy między biegami do minimum. Kibice w biało-czerwonych szalikach byli podwójnie szczęśliwi, bo swój piękny koncert zagrali Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek. O ile drugi z nich kapitalnie spisywał się przez całe zmagania, o tyle pierwszy na początku zestresował najwierniejszych fanów, bowiem pierwszą trójeczkę dopisał sobie dopiero w dziesiątej gonitwie wieczoru. A jakby tego było mało, to świetnie spisywał się bohater gospodarzy i zarazem najgroźniejszy rywal w generalce - Leon Madsen. Ostatecznie wspomnieni wyżej Polacy bezproblemowo awansowali do półfinałów. Tego samego nie można niestety powiedzieć o Macieju Janowskim i Pawle Przedpełskim. Cały Wrocław łudził się, że po świetnym turnieju u siebie w domu odpali zwłaszcza kapitan Betard Sparty, lecz w Vojens stać go było jedynie na cztery punkty. Dokładnie z takim samym dorobkiem do Torunia wrócił żużlowiec For Nature Solutions Apatora. Półfinały to już z kolei kolejny popis Zmarzlika oraz Dudka. Los tak chciał, że obaj spotkali się w jednym biegu i obaj też w pewnym stylu zameldowali się w najważniejszej gonitwie. Co prawda po nieudanym starcie troszkę musiał napocić się wicemistrz świata, jednak jego pojedynek z Jasonem Doyle’em zakończył się sukcesem. W wielkim finale na polski duet czekali Robert Lambert oraz Leon Madsen. Zarówno Duńczyka jak i Brytyjczyka stać było na równą walkę tylko z Patrykiem Dudkiem. Bartosz Zmarzlik wystrzelił bowiem jak z procy i rywale tyle go widzieli. Wychowanek Falubazu męczył się zaś niemiłosiernie i dojechał do mety dla najgorszej dla sportowca czwartej pozycji. Co ciekawe, dla 27-latka była to dopiero druga wygrana runda w tegorocznym cyklu Grand Prix. Wygrana, która przybliżyła go do trzeciego tytułu w karierze, ponieważ przewaga nad drugim Leonem Madsenem wzrosła właśnie do dwudziestu "oczek". Wystarczy więc teraz, że za tydzień w Malilli Polak uplasuje się wyżej od Duńczyka i w całym kraju będzie można otwierać szampany. Patryk Dudek również ma szansę na medal. Do trzeciego Daniela Bewleya zawodnik Apatora traci w tym momencie jedynie punkcik. Walka w końcówce sezonu zapowiada się więc nad wyraz ekscytująco. Kolejny turniej odbędzie się już w przyszłą sobotę. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?