Dariusz Ostafiński: Spiker Sparty Wrocław mówi o korespondencyjnych brawach dla Rosjanina Artioma Łaguty, a cały stadion bije brawo. Co pan na to? Marek Cieślak, były trener kadry, ekspert Canal Plus: Myślę, że nic złego się nie stało. Artiom jest ich zawodnikiem, mistrzem świata, który został odsunięty przez PZM od możliwości startów w Polsce. Nie zmienia to faktu, że on jest nadal człowiekiem Sparty. Nikt go nie wyrzucił. Nie można go też wiązać z najgorszymi rzeczami, jakie dzieją się w Ukrainie. Jeździć nie może, to fakt, i z tym się nie dyskutuje, ale jako człowiek zasługuje na wsparcie. Ja też z nim będę gadał, jak go spotkam. W twarz mu nie napluję. Tylko czy takie bicie brawa Rosjaninowi, ten aplauz, nie wygląda dziwnie w sytuacji, gdy w Ukrainie odkrywane są kolejne zbrodnie armii Putina. - Łaguta nie jeździ, bo został ukarany za to, co robi jego kraj. On tego nie robi. Karę poniósł słusznie, bo tak trzeba, ale on jest w tym momencie tym cierpiącym za to, co robi Rosja. On jest w pewnym sensie męczennikiem. Taka manifestacja jedności w związku z tym, co dzieje się za wschodnią granicą, to jednak coś, co trudno zrozumieć. - To nie była manifestacja jedności z Rosjaninem, ale manifestacja jedności z Artiomem Łagutą. Nikt w tym momencie nie myślał, że to Rosjanin. Każdy myślał o nim, jako o człowieku. Mnie się nie podoba to jego pokazywanie paszportu polskiego, ani słowa jego prawników, że jemu się coś zabiera. On w Polsce, choć ma nasze obywatelstwo, dotąd jeździł jako Rosjanin. Mówił, że czuje się Rosjaninem. Gleb Czugunow się wybronił, bo wziął nie tylko nasz paszport, ale i też polską licencję. A w niedzielę kibice Apatora wulgarnie zwyzywali Czugunowa, I to pomimo tego, że złego słowa nie pozwalają powiedzieć na Emila Sajfutdinowa, czyli Rosjanina zakontraktowanego przez ich klub. - Po kibicach Apatora wszystkiego można się spodziewać. Też od nich kiedyś oberwałem. Cały stadion wył na mnie. To jednak było dobre, bo drużyna miała spokój. Poza wszystkim z tymi kibicami to jest tak, że tam jest kilku prowodyrów. Oni rzucają hasło, a reszta podłapuje. Wróćmy do Łaguty. Czy on przekonał pana, tak po ludzku, że warto dać mu szansę, nie karać go. Mnie nie przekonał i mam na myśli, to jego kluczenie w sprawie wojny i wpis jego żony. - Myślę, że sytuacja ich zaskoczyła. Nikt z nas nie miał możliwości, żeby się do tego przygotować. My pierwszy raz mamy taką sytuację. Artiom chwytał się różnych rzeczy, jak tonący brzytwy. Człowiek nie myśli w takim przypadku racjonalnie, więc tu bym go nie winił. Nie zmienia to faktu, że on gadał głupoty, jego żona niepotrzebnie się produkowała, a jeszcze krzywdę zrobił im Grigorij, brat Artioma. On pokazał, że mózg ma wyprany. I to pomimo tego, że mieszka w Europie, że ma dostęp do informacji, że może oglądać wszystko. Jak się tego słucha, to się człowiek dziwnie czuje, bo kim byłby Grisza, jakby nie Polska. Jego wypowiedzi pokazują też jednak okrutną prawdę o tym, co może propaganda z nami zrobić. Artiom skarży się, że nie może być w parkingu z drużyną. Pyta, czy jest człowiekiem drugiej kategorii? - Nie znam zawiłości prawnych, ale zawodnik zawieszony za doping też nie ma prawa być w parkingu z drużyną. Dudek nie mógł chodzić. Nawet po to, żeby mechanikować. Może sankcje dla Rosjan podciągnięto pod to samo. Sparta bez Łaguty wygrała 59:31 z Apatorem. Pytanie, czy Sparta taka mocna, czy Apator taki słaby? - Prawda leży pośrodku. Apator przereklamowany, a Sparta niedoszacowana. Jednak prawdziwą siłę Sparty poznamy na wyjazdach. W niedzielę pojechali świetny mecz. Wszyscy zawodnicy, włącznie z juniorami. Jednak z oceną poczekajmy, aż zobaczymy ten zespół w kilku innych spotkaniach. Wtedy zobaczymy też, jak spisze się zastępstwo zawodnika. Apator przereklamowany. - Tak, ale ja bym ich nie skazywał. Niewątpliwie za dużo sobie wyobrażali. A jak wyleciał im lider z Rosji, którego trudno zastąpić, to zrobił się wielki kłopot. Za tydzień mają mecz z Arged Malesą Ostrów, pewnie się odkują, ale co będzie dalej, tego nie wiem. Nie ma pan wrażenia, że play-off dla sześciu drużyn wyprał nam ligę z emocji. Nikt nie przejmuje się porażkami, bo one nic nie znaczą. - Od początku mówiłem, że tak będzie. Chociaż mam nadzieję, że nudy nie będzie, bo GKM przy tej formie Pawlickiego, Kasprzaka i Pedersena, ale i też Krakowiaka, może się nagle okazać mocnym kandydatem do szóstki. A to była drużyna, której tam nie widziano, więc będzie się działo. Jak GKM będzie wygrywał u siebie, urwie coś jeszcze na wyjeździe, to nagle może się okazać, że to ten zespół jest w play-off. Pan od tego sezonu jest doradcą sztabu Unii Tarnów. Na inaugurację pokonaliście faworyzowany PSŻ Poznań. - Treningi nie pokazywały dobrej formy, trochę się denerwowaliśmy. Jednak na trudnym torze zrobiliśmy fajny początek. PSŻ ostrzy sobie zęby na pierwszą ligę, a jakby nie Gusts, to przegraliby z kretesem. Unii nie będzie jednak łatwo awansować do czwórki, bo w drugiej lidze tylko tyle drużyn awansuje do play-off, a konkurencja jest mocna.