Rosjanie posiadający polski paszport wrócą w przyszłym sezonie do polskich lig żużlowych. To już w zasadzie oficjalna decyzja, którą potwierdza sam Polski Związek Motorowy. Jedni się cieszą i otwierają szampany, a drudzy rwą włosy z głowy i zastanawiają się, jak do tego doszło. Oto obraz podzielonej żużlowej Polski. Polski Związek Motorowy wywiesza białą flagę W marcu władze PZM zdecydowały się na odważny krok i zablokowały możliwość startów w polskiej lidze wszystkim Rosjanom. Nawet tym, którzy posiadają polski paszport. Sęk jednak w tym, że prawo mówi co innego i dzisiaj prezes Michał Sikora ze swoimi współpracownikami musi wycofać swojego "bana". Nikt w związku nie chce procesów, w których najpewniej trzeba byłoby przygotować się na porażkę. Dlatego dzisiaj jedni się cieszą, a drudzy grzmią. Triumfują kluby i kibice z Torunia oraz Wrocławia. Mniej więcej druga połowa środowiska jest wyraźnie wzburzona. Jacek Frątczak drapie się po głowie i pyta, co zmieniło się w ciągu tych kilku miesięcy. Wojna na Ukrainie przecież nadal trwa. Inni eksperci też nie szczędzą słów. Jedni mówią, że kończą z żużlem, drudzy, że po prostu mają dość tego cyrku. Czym się różni Rosjanin od Rosjanina? I bądź tu mądry w tej całej sytuacji. Nieprzekonanych do powrotu na pewno nie przekonamy. Zwolennicy powrotu też swojego zdania nie zmienią. Nie ma i nie będzie zgodności w środowisku. Prezes PZM Michał Sikora pewnie liczył na to, że wykluczając Rosjan nie tylko postąpi zgodnie ze swoim sumieniem, ale też najpewniej zyska duże poparcie ze strony klubów, kibiców i zawodników. Najwyraźniej przeliczył się. W tej całej debacie podpisałbym się pod słowami trenera Marka Cieślaka. Otóż legendarny szkoleniowiec twierdzi, że skoro Rosjanie mający polski paszport dostali zielone światło na powrót, to nie powinniśmy blokować pozostałych. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Taki Siergiej Łogaczow nie różni się niczym od Artioma Łaguty czy Emila Sajfutdinowa. Wszyscy doskonale wiemy, że wspomniana dwójka nabyła polski paszport nie z miłości i przywiązania do naszej ojczyzny, a z prostej zdroworozsądkowej kalkulacji. Dałbym sobie też spokój z drążeniem tematu, czy Łaguta, Sajfutdinow lub inny Rosjanin są przeciwni wojnie. Żeby wrócić do polskiej ligi, móc zarabiać i utrzymywać rodziny, każdy powie to, czego wymaga sytuacja. A to co, czują tak naprawdę wiedzą już tylko oni sami. Czytaj także: Tak drogiej drużyny jeszcze nie mieli. Pięciu milionerów w składzie