Sławomir Kryjom, polski menadżer MF Trans Landshut Devils, zarobił rok temu w niemieckim klubie łącznie 44 tysiące 846 złotych. Tak wynika z jego oświadczenia majątkowego, gdzie praca w Landshut jest ujęta w pozycji inne dochody, w umowach o dzieło. Zarobki Kryjoma przy gaży trenera SpecHouse PSŻ wypadają blado Z naszych informacji wynika, że w tym sezonie Kryjom pracował na identycznych zasadach, co w poprzednim, czyli ponownie zarobił niecałe 45 tysięcy. Od razu trzeba wyjaśnić, że te 45 tysięcy, to nie jest żadna w fortuna. Przykładowo podajmy, że Tomasz Bajerski w sezonie 2022 kasował w drugoligowym SpecHouse PSŻ Poznań około 12 tysięcy. Jeśli pomnożymy tę kwotę przez 12 miesięcy, to wyjdzie 144 tysiące. Ponad trzy razy więcej niż zarabia Kryjom. Zostańmy przy PSŻ i Bajerskim, bo jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy w tym roku, trener ma dostać podwyżkę (ma zarabiać 15 tysięcy), co jest związane z awansem drużyny do pierwszej ligi. To już jest ten sam poziom sportowy, co Trans MF Landshut Devils, więc to już jest bardzo dobre porównanie. I z jednej strony mamy Kryjoma i jego 45 tysięcy, a z drugiej Bajerskiego, który po podwyżce będzie miał 180 tysięcy rocznie. Cztery razy więcej niż Kryjom. W Landshut mniej, ale spokojniej Oczywiście robota Kryjoma w Landshut ma swoje zalety. Jest z dala od polskiego piekiełka. Nie musi też stale przebywać w Niemczech. Leci tam kilka razy w roku na dwa, góra trzy dni. Jakby nie spojrzeć, te jego niecałe 45 tysięcy nijak się ma do tego, o czym się plotkuje, czyli kwocie 2 czy nawet 2,6 tysiąca euro na miesiąc. Bo nawet jakbym miał dwa, to skasowałby prawie 115 tysięcy. Kryjom, to jeden z bardziej utytułowanych menadżerów. Zdobywał złote medale z Unią Leszno. Pracował też w Unibaksie Toruń. Czytaj także: Bezrobotny Rambo. Za drogi, czy zbyt słaby?