To nie był brutalny atak. Ostry i bezpardonowy na pewno, ale tak się jeździ w Grand Prix jeśli marzy się o medalu. A Jason Doyle zdecydowanie ma apetyt na złoto. W 2016 tytuł zabrała mu kontuzja, w 2017 został mistrzem, a teraz chciałby wrócić na tron. Mistrzostwa świata w Polsce! Jest jeden warunek Przewracał się, wstawał i jechał dalej 38-latek w tym roku przeżywa katusze w lidze. Jeszcze nie pojechał żadnego wybitnego spotkania, za to dwa wybitnie fatalne. Przez niego ZOOleszcz GKM Grudziądz przegrał w Zielonej Górze z NovyHotel Falubazem (42:48). Jak ważne jest dla Doyle’a Grand Prix, pokazała już inauguracja w Chorwacji, gdzie Australijczyk nie dysponował przesadnie szybkim sprzętem, ale nadrabiał doświadczeniem i zadziornością. Nie było dla niego straconych pozycji. Przewracał się, wstawał i jechał dalej. Do finału, gdzie zajął drugie miejsce. Polski inżynier zmobilizował mechanika z Holandii? Po Gorican stało się coś, co mogło mieć wpływ na to, że w Warszawie dysponował o wiele szybszymi motocyklami. W międzyczasie odbył się mecz ligowy GKM-u, na którym Doyle pojawił się w asyście polskiego tunera Krzysztofa Jabłońskiego. W Chorwacji Doyle korzystał z silników Holendra Berta van Essena, ale w Grudziądzu miał w ramie motocykla silnik Jabłońskiego. I zrobił na tyle niezły wynik, że można było sądzić, że van Essen pójdzie w odstawkę. Jednak na PGE Narodowym Doyle pojawił się z silnikami Holendra. Jedni mówili, że kiedy ten dowiedział się o mariażu z Jabłońskim, to bardzo się postarał i zrobił dla swojego klienta nowy, szybki silnik. Inni dowodzili jednak, że van Essen miał rodzinne kłopoty i potrzebował trochę wolnego czasu, więc eksperymentem Doyle’a nawet się nie przejął. Syn legendy w teamie Australijczyka Jakby nie było, w sobotę w Warszawie Doyle miał szybkość, a van Essen, do niedawna hobbysta w zakresie produkcji żużlowych silników, z takim Doylem może sięgnąć po złoto. Bartosz Zmarzlik w finale robił, co mógł, żeby ugryźć Australijczyka, ale ten blokował szybką ścieżkę przy krawężniku i dołożył 2 punkty przewagi nad Polakiem w klasyfikacji generalnej. Przed Warszawą miał 4 punkty więcej, teraz ma 6. Doyle sukces na PGE Narodowym świętował w asyście czterech mechaników. Po słabych występach w Polsce uznał, że potrzebuje dodatkowych rąk do pracy i dwóch polskich mechaników dostało wsparcie duetu, z którym Doyle jeździł dotąd w Anglii. Ciekawostką jest fakt, że w sztabie mechaników jest Marcin Jankowski, syn Romana Jankowskiego, legendy żużla i Unii Leszno. Po warszawskiej rundzie cały team Doyle’a stanął przed kamerami i to właśnie Marcin mówił, jak ciężką pracę wykonują każdego dnia, by potem móc świętować takie triumfy, jak ten w Warszawie. Żenujące okrzyki polskich kibiców. Zmarzlik zrobił wielkie oczy, szok