Dariusz Ostafiński, Interia: Po pierwszy meczu Sparty można chyba powiedzieć, że jak Woffinden z Janowskim się nie obudzą, to finału nie będzie? Dariusz Śledź, trener Betard Sparty: Na razie, na tym etapie, wstrzymałbym się z mocnymi tezami. Dopiero zaczynamy i ja bym w ogóle nie nazwał jednego gorszego występu kłopotami zawodników i klubu. Na razie bym tego tak nie traktował. Przydarzył się słabszy występ i tyle. Pewnie, że wolelibyśmy wszyscy zacząć mocniej, ale nie zawsze się udaje. Tor też nam nie pomógł i ja biorę to na klatę. Prezes klubu zakładnikiem milionera. Miarka się przebrała Jasna deklaracja trenera Sparty w sprawie Janowskiego Pan mówi: jeden słabszy występ, ale Janowski od miesiąca, od startów w lidze angielskiej, jedzie średnio lub słabo. Jeszcze kilka tygodni temu kibice tłumaczyli go tym, że rok 2023 kończył z kontuzją, ale trudno dalej usprawiedliwiać zawodnika w ten sposób. Czas zauważyć, że dzieje się coś niedobrego. - Powtarzam, że nie robiłbym z tego dramatu. Jeszcze nie teraz. Maciej ma determinację, by wrócić na wysokie obroty, a ja będę go bronił, jak lew. Ani jemu nie odmawiam determinacji, ani panu nie bronię stawać za nim murem, ale coś się ewidentnie dzieje. Marek Cieślak powiedział mi, że "Janowski chce, ale głowa nie chce". Zawodnik wypadł z Grand Prix, może mieć problem z motywacją. - To zdecydowanie nie jest łatwy moment dla Maćka, ale na spokojnie. Cierpliwie zaczekamy na to, żeby wrócił na właściwe miejsce. I proszę się nie obrazić, ale nawet, jakbym gdzieś tam miał swoje głębsze przemyślenia, to nie podzielę się nimi z mediami, bo to nikomu nie pomoże. Wiemy, co mamy robić. Maciek też wie. To jest dla mnie oczywiste. - Dlatego wyciągamy wnioski, pracujemy, bo wracając do początku naszej rozmowy i pierwszego pytania, to kluczem jest, żeby cały zespół jechał równo i dobrze. Finał to nie jest tylko sprawa Janowskiego i Woffindena. Kiepski Woffinden? "To był wypadek przy pracy" Woffindena, który od dłuższego czasu jedzie poniżej oczekiwań. - Proszę jednak zauważyć, że początek sezonu miał dobry, że w Anglii jednak poszło mu całkiem nieźle. Wiem, że pan wraca do tego, jak prezentował się przed rokiem, ale dla mnie jego postawa w meczu z Falubazem, to wypadek przy pracy. Powtórzę też raz jeszcze, że ja nie do końca pomogłem torem. A może zawodnik odreagowuje te lata pod presją ogromnej odpowiedzialności za wynik? - W sporcie na takim poziomie, jak żużlowa PGE Ekstraliga, to presja była, jest i będzie. Zresztą każdy z nas ma presję i musi poszukać sposobu, żeby sobie z nią poradzić. Tak bym to skwitował. Jest coś, co po tym pierwszym meczu napawa pana dumą? - Postawa juniorów, zdecydowanie. Może wreszcie przestaną mówić i pisać, że Sparta nie szkoli. - Szkoli, a szkolenie to proces. Nie wystarczy mieć wychowanka. Trzeba go jeszcze mądrze poprowadzić, żeby po kilku latach w klubie stał się pełnowartościowym zawodnikiem. Dodam, że mnie cieszy nie tylko to, że błysnęli ci, którzy jechali w meczu, czyli Kowolik z Krawczykiem, ale też ci, którzy nie mieli szansy. A jeszcze są Andrzejewski, Seniuk i Mikołajczyk. To jest cała grupa, która wpływa na siebie, motywuje się, a przez to rozwija. Taki jest plan na przebudzenie Sparty Pan wie, że jak Sparta nie pojedzie w finale, to będzie katastrofa. Bo takiego klubu nie stać na taką porażkę. Pan mówi, żeby na razie nie robić problemów, ale jakieś wnioski z pierwszego meczu trzeba wyciągnąć, żeby na końcu był ten finał. - Na pewno trzeba uspokoić sytuację, unormować. Z jednej strony pielęgnować, to co jest dobre, a z drugiej wydobyć rezerwy tam, gdzie one są. Na następny mecz domowy postaramy się też inaczej zrobić tor. Nie będziemy przesadzać. Chcemy jednak, żeby z jednej strony było atrakcyjnie dla kibiców, a z drugiej, żeby ci nasi zawodnicy czuli się na tym torze komfortowo. A może dać trochę luzu dotychczasowym liderom? Janowski z Woffindenem ciągnęli to przez lata. Może czas położyć większe ciężary na barkach Bewleya i Łaguty. Oni na inaugurację pojechali dobrze. - Wiem, ale ja się będę upierał, żeby Janowskiego z Woffindenem nie skreślać. Spokój na pewno jest im potrzebny. A to, że Dan z Artiomem pojechali tak dobrze, to tylko mogę się cieszyć. Jest kim straszyć, jest na kim budować wynik, a to jest ważne. Nie zapominajmy też o Bartku Kowalskim, który sezon zaczął pechowo, od upadku, ale pozbierał się i obronił się wynikiem. Sami nie wierzyli w to, czego dokonali. Telefon nie milknie, a zaraz derby