Partner merytoryczny: Eleven Sports

Tak chcą ratować zadłużony klub. Wyciekły plany, milionowe deklaracje dwóch sponsorów

Zadłużona po uszy ebut.pl Stal Gorzów do końca miesiąca musi uregulować dług w wysokości 4,5 miliona złotych, w innym razie nie dostanie licencji na starty w lidze. Dwóch sponsorów zadeklarowało, iż jeśli po podliczeniu wpływów ze zbiórki i od pozostałych sponsorów będą 2 miliony, to oni dorzucą brakującą sumę. Stal nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Zwłaszcza po ostatnich słowach pełniącego obowiązki prezesa Dariusza Wróbla, który obarczył Ekstraligę Żużlową winą za kłopoty Stali.

Stal Gorzów
Stal Gorzów/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

 Trwa walka ebut.pl Stali Gorzów o pozostanie w PGE Ekstralidze. Na torze się udało, ale teraz chodzi o to, żeby otrzymać licencję na sezon 2025. Stal ma co najmniej 10 milionów złotych długu, z czego 4,5 miliona (głównie zaległości wobec zawodników) musi spłacić do końca października.

Litości nie będzie. Zwłaszcza po ostatnich słowach p.o. prezesa

Ekstraliga Żużlowa już zapowiedziała, że litości nie będzie. W Stali wiedzą, że jeśli w ciągu tygodnia nie zapłacą całej sumy, to wylecą z najlepszej ligi świata. Nie będzie przesuwania terminu spłaty o tydzień czy dwa. No, chyba że będzie chodziło o dopłatę 200, 300 tysięcy.

A już po ostatnich słowach pełniącego obowiązki prezesa Dariusza Wróbla o tym, że to Ekstraliga jest winna tego, że Stal ma długi (najpewniej chodziło mu o to, że Ekstraliga nie stworzyła mechanizmu blokującego licytację o zawodników), klub stracił jakąkolwiek szansę na otrzymanie większej taryfy ulgowej. Ten sam Wróbel mówił, że sytuacja Stali jest "krytyczna, choć nie beznadziejna", więc wydaje się, że teraz żałuje słów wypowiedzianych na konferencji dotyczącej aktualnej sytuacji klubu.

Maciej Stolarczyk: Cieszę się z takich powrotów jak ten Bartosza Kapustki. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Dwóch sponsorów zadeklarowało potężne wsparcie

Teraz Stal może liczyć już tylko na siebie, swoich kibiców i sponsorów. Dla tych pierwszych otworzono zbiórkę, a sponsorzy otrzymali deklaracje, na których mają wpisać sumy, które byliby w stanie wyłożyć już teraz, żeby ratować klub. Z pierwszych obliczeń wynika, że z tego tytułu może wpłynąć do kasy milion złotych. Gdyby zbiórka dała kolejny milion, to Stal byłaby uratowana, bo dwóch sponsorów zadeklarowało, że jeśli uda się zebrać 2 miliony, to dołoży brakujące 2,5 miliona.

Stal w zanadrzu ma jeszcze loże do sprzedania. Ta akcja też trwa. Niewykluczone, że klub zarobi na tym 1,7 miliona złotych. To są jednak pieniądze, które mają być w budżecie na 2025, więc nikt nie chce wydawać ich już teraz. Może się jednak okazać, że nie będzie już innego wyjścia.

Stal sprzeda akcje kibicom

Jeśli Stali uda się wyzerować długi, a te pozostałe zobowiązania (około 6 milionów) nie będą miały krótkiego terminu płatności, to wtedy ma być zwołane nadzwyczajne walne stowarzyszenia, a potem jeszcze rada nadzorcza spółki. Oba te spotkania mają służyć odwołaniu prezesa Waldemara Sadowskiego i jego ludzi. Planowana jest też sprzedaż akcji Stali kibicom, bo jeśli trzeba będzie się ratować kasą ze sprzedaży lóż, to jakoś trzeba będzie zasypać przyszłoroczną dziurę w budżecie.

Stal jednak stąpa po kruchym lodzie. Prezydent miasta w tym roku już nie ma możliwości, by pomóc klubowi. Z drugiej strony już zrobił bardzo dużo, a Stal dostała nawet ekstra dotację w drugiej połowie roku. 

Audytorzy z Ekstraligi wejdą do klubu około 4 listopada. Jeśli stwierdzą jakiekolwiek uchybienie, to litości nie będzie. Jeśli jakieś dokumenty będą niejasne, a nad Stalą będzie wisiało widmo zasypywania kolejnych dziur w krótkim czasie, to klub w najlepszym razie dostanie licencję nadzorowaną. To się będzie wiązało z automatycznym rozwiązaniem kontraktu z jedną z gwiazd.

Kibice Stali Gorzów./Łukasz Trzeszczkowski
Oskar Paluch i Martin Vaculik./Paweł Wilczyński
Andser Thomsen i Greg Hancock/Łukasz Trzeszczkowski


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem