W tym roku Rosjanie z polskim paszportem wrócili do PGE Ekstraligi. Nasze władze nie chcą jednak, żeby Artiom Łaguta, Emil Sajfutdniow i Wadim Tarasienko mogli startować w Grand Prix. Prezes Michał Sikora nie wyobraża sobie, by Rosjanom grano Mazurka Dąbrowskiego. W tym roku to się nie wydarzy, ale nasz działacz chce, by tak samo było także w sezonie 2024. FIM będzie ich musiał zarejestrować jako Polaków FIM zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie zawiesiła starty Rosjan i Białorusinów w mistrzostwach świata. W październiku 2022 jeszcze zanim PZM oficjalnie dopuścił starty Rosjan z polskim paszportem w naszej lidze, światowa federacja zatwierdziła skład cyklu Grand Prix 2023. Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow nie dostali dzikich kart na ten rok, bo nie chciał tego ani FIM, ani Discovery, amerykański promotor cyklu. FIM do spółki z Discovery mógł podjąć taką decyzję, bo Łaguta i Sajfutdinow wciąż funkcjonują w bazie federacji jako zawodnicy z Rosji. To się jednak może w każdej chwili zmienić. Wystarczy, że obaj napiszą formalne zgłoszenie, że od teraz jeżdżą z naszą licencją i FIM będzie musiał ich zarejestrować jako Polaków. A jako Polaków nie będą ich obejmowały już żadne sankcje. Zresztą Łaguta już zaczął przebąkiwać, że teraz skupia się na lidze, ale za rok pomyśli o Grand Prix. Powiedział to oficjalnie w rozmowie z Przeglądem Sportowym. I to może nie jest tak, że na PZM i FIM padł blady strach, ale zaczęły się rozmowy, jak to udaremnić. PZM ma rozwiązanie, ale FIM może uchylić Rosjanom furtkę W polskim związku twierdzą, że są zabezpieczeni, bo start w eliminacjach do Grand Prix odbywa się wyłącznie na podstawie nominacji do kadry. Selekcjoner Rafał Dobrucki musiałby powołać Łagutę i Sajfutdinowa do reprezentacji, żeby mogli oni powalczyć o awans do GP w eliminacjach. Tajemnicą poliszynela jest, że takiej nominacji nie dostaną. Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro tak jest, to nasz prezes Michał Sikora nie musiał się spotykać z prezydentem FIM Jorge Viegasem. Jeden z ważnych działaczy polskiego związku tłumaczy nam jednak, że pewne sprawy należało wyjaśnić. - FIM mogłaby wpaść na pomysł, żeby któremuś z Rosjan z polskim paszportem, a może nawet im obu, dać dziką kartę na Grand Prix 2024. To mógłby być kłopot, bo o ile żaden sąd nie zmusi trenera kadry, żeby powołał Łagutę do reprezentacji, to taka dzika karta przyznana przez FIM mogłaby narobić zamieszania. My na pewno byśmy protestowali i tłumaczyli, że tylko kadrowicze mają prawo do dzikiej karty, ale lepiej było to powiedzieć i wytłumaczyć już teraz - słyszymy. Prezes PZM nie chce, żeby Rosjanie zabrali miejsce naszym Ta krótka relacja po spotkaniu Sikory z Viegasem właściwie pokrywa się z tym, co mówił nam sam prezes PZM kilka dni temu. - Oni musieliby jechać jako Polacy, a promotor już teraz mówi, że nie chce mieć pięciu, czy sześciu Polaków w cyklu i to trzeba zrozumieć, bo cykl musi być geograficznie zróżnicowany. Zakładając, że mamy Zmarzlik i Janowskiego, to robi nam się problem, bo Rosjanie mogliby zabrać miejsce naszym - tłumaczył nam Sikora, dodając, że w miarę zmiany sytuacji będzie podejmował kolejne kroki.