Holender Bert van Essen silnikami w sportach motocyklowych zajmuje się od 30 lat. Dotąd jednak uchodził bardziej za hobbystę. Zresztą budował głównie silniki do żużla na trawie i na długie tory. W świecie żużla jest na poważnie dopiero od roku. Jednak wyniki już ma świetne. Huckenbeck z Holendrem wdrapał się na szczyt pierwszej ligi Zaczynał od Niemca Kaia Huckenbecka, który ma czwartą średnią w tym sezonie eWinner 1. Ligi, a kluby się o niego zabijają. Najbardziej chcą go w H. Skrzydlewska Orle Łódź i SpecHouse PSŻ-cie Poznań, o ile uda im się awansować do pierwszej ligi. W ciemno można jednak założyć, że w Trans MF Landshut Devils staną na głowie, żeby nie wypuścić Huckenbecka z rąk. Następnym ważnym klientem inżyniera z Holandii jest Mateusz Szczepaniak. On ma szesnastą średnią w eWinner 1. Lidze, ale to też jest bardzo dobry wynik. Na tyle dobry, że drugoligowa Texom Stal Rzeszów chętnie wzięłaby Szczepaniaka do siebie. Oferuje mu gigantyczny jak na drugoligowe warunki kontrakt na poziomie 250 tysięcy złotych za podpis i 2,5 tysiąca za punkt. Lindgren na silnikach van Essena wjechał do składu Motoru Lublin Najlepszą wizytówką van Essena jest jednak jazda Fredrika Lindgrena. Właściwie to należałoby napisać o metamorfozie. Szwed był w tym roku tak zmęczony żużlem, że w pewnym momencie poszedł nawet na L-4. Wrócił z silnikami Holendra i szaleje. Forma u Lindgrena wróciła w najlepszym możliwym momencie. Zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa, dotychczasowy pracodawca Szweda, znalazł w jego miejsce innego zawodnika (Mikkela Michelsena), ale Lindgren jest na tyle skuteczny, że zainteresował się nim Motor Lublin. Kto by przypuszczał, że mało znany mechanik z Holandii da Lindgrenowi przepustkę do lidera PGE Ekstraligi. Czytaj także: Są nowe wieści w sprawie niegrzecznego chłopca z Danii