Partner merytoryczny: Eleven Sports

Tajemnicze zniknięcie, senator wyjaśnia. Mocna odpowiedź na oskarżenia

Wciąż głośno jest o sytuacji wokół drużyny ebut.pl Stali Gorzów. Pomimo upływu czasu, kibice wciąż nie mogą przeboleć, że w przyszłorocznym składzie zabraknie Szymona Woźniaka. Fani podczas niedzielnego spotkania wyrazili swoje wsparcie dla gwiazdora, wywieszając baner z napisem, że zawsze będzie częścią Stali. W środowisku pojawiły się informacje sugerujące, że za całe zamieszanie odpowiada były prezes Stali Gorzów. – Ten, kto rozsiewa takie plotki, ma problemy z własną psychiką – grzmi senator Władysław Komarnicki w rozmowie z Interia Sport. Na domiar złego na klub mogą spłynąć kolejne problemy, które mogą okazać się jeszcze trudniejsze do pokonania.

Szymon Woźniak dziękuje kibicom Stali Gorzów za doping.
Szymon Woźniak dziękuje kibicom Stali Gorzów za doping./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Legendarny klub w ostatnich tygodniach przechodzi trudny okres. Najpierw Stal pożegnała się z utytułowanym szkoleniowcem Stanisławem Chomskim, a następnie z zawodnikiem Szymonem Woźniakiem. Polak do samego końca nie wiedział, czy zostanie w drużynie. Nawet podczas Grand Prix mówił, że prezes zapewniał go o miejscu w zespole na kolejny sezon.

W środowisku pojawiła się plotka, jakoby to honorowy prezes Stali Gorzów, Władysław Komarnicki, doradził prezesowi Sadowskiemu, by zwolnił Chomskiego i Woźniaka. Spekulacje zyskały na sile, zwłaszcza że prezesa Komarnickiego nie widziano ostatnio w mediach. O komentarz poprosiliśmy samego zainteresowanego.

- Oświadczam, będąc w pełni zdrowy na umyśle, że od momentu, gdy przestałem pełnić funkcję czynnego prezesa, nigdy nie podejmowałem i nie podejmuję żadnych decyzji. Ten, kto rozsiewa takie plotki, ma problemy z własną psychiką - mówi senator Władysław Komarnicki.

- Każdy, kto napisze taką piramidalną bzdurę, zostanie pociągnięty do sądu z powództwa cywilnego i wpłaci dużą sumę na rzecz stowarzyszenia, któremu od lat pomagam, hospicjum lub dzieci z autyzmem - kończy honorowy prezes.

Mateusz Gamrot w walce z Julią Szeremetą! /Polsat Sport/Polsat Sport

Kryzys widoczny gołym okiem

Od momentu, gdy Stal pożegnała się z legendarnym szkoleniowcem Stanisławem Chomskim, atmosfera wokół drużyny zaczęła się sypać jak domek z kart. Według nieoficjalnych informacji klub może opuścić Jakub Miśkowiak, któremu nie spodobało się zwolnienie trenera. Mimo wstępnych porozumień, o których klub informował w mediach, mówi się, że zawodnik nie złożył jeszcze podpisu na kontrakcie. Jeśli Miśkowiak zdecyduje się odejść, Stal znajdzie się w poważnych tarapatach.

Wydarzenia wokół klubu nie są jedynie wymysłem mediów. Kibice również bacznie obserwują całą sytuację. W ostatnim czasie zagorzali fani wyrazili swoje niezadowolenie, stawiając przed stadionem taczkę w klubowych barwach, przeznaczoną dla prezesa Sadowskiego.

To pokazuje, że cierpliwość najwierniejszych kibiców się kończy. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, kto wie, może nawet najwięksi fanatycy przestaną przychodzić na stadion.

Czy zawodnicy uciekną ze Stali?

Ewentualne odejście Miśkowiaka nie byłoby największym problemem, jaki może czekać Stal. Dużo większe kłopoty mogą pojawić się za rok. Umowy liderów drużyny, Martina Vaculika i Andersa Thomsena, kończą się w 2025 roku. Zawodnicy doskonale widzą, co dzieje się w klubie, a to raczej nie pomoże w negocjacjach dotyczących przedłużenia ich kontraktów.

W środowisku żużlowym słychać, że zarówno Thomsen, jak i Vaculik, powoli zaczynają rozglądać się za nowymi klubami. Sytuację tę mogą wykorzystać zespoły z Lublina, Zielonej Góry czy Wrocławia, które mają mistrzowskie ambicje i na pewno znajdą miejsce w swoich składach dla zawodników takiego kalibru.

Jeśli faktycznie ci zawodnicy zdecydują się odejść ze Stali, drużyna może wpaść w ogromne problemy. Zastąpienie takich liderów może okazać się zadaniem nie do wykonania. Bez nich klub stałby się jednym z kandydatów do spadku.

Kolejne problemy. Fatalny karambol gwiazdora

Podczas sobotniego spotkania KS Apatora Toruń z ebut.pl Stalą Gorzów drużynę gości spotkały kolejne problemy. W 9. biegu doszło do fatalnego karambolu z udziałem lidera zespołu, Martina Vaculika.

Vaculik stracił panowanie nad motocyklem na wejściu w łuk, a następnie uderzył w niego jego kolega z drużyny, Szymon Woźniak. Jak ustalili dziennikarze Eleven Sports, Słowak doznał kontuzji lewego obojczyka i został przetransportowany z toru karetką.

KS Apator Toruń 54:36 ebut.pl Stal Gorzów

KS Apator Toruń:
9. Patryk Dudek (3,2*,2,2,3) 12+2
10. Robert Lambert (3,3,3,3,-) 12
11. Paweł Przedpełski (1,2,3,2,2) 10
12. Wiktor Lampart (1,1*,1,0) 3+1
13. Emil Sajfutdinow (3,3,3,-, -) 9
14. Antoni Kawczyński (3,0,0,0,d) 3
15. Krzysztof Lewandowski (2*,2*,1*,0) 5+3
16. Nicolai Heiselberg - nie startował

ebut.pl Stal Gorzów:
1. Martin Vaculik (2,1,w,-) 3
2. Szymon Woźniak (2,0,1,3,2,1*) 9+1
3. Oskar Fajfer (0,3,1*,1,1*,3) 9+2
4. Jakub Miśkowiak (2,0,2,0,3,2) 9
5. Anders Thomsen (0,d,-,-) 0
6. Oskar Paluch (1,1*,1,2,1) 6+1
7. Jakub Stojanowski (0,-,0) 0

Martin Vaculik i Oskar Fajfer pozdrawiają kibiców./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Anders Thomsen/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Stanisław Chomski z Szymonem Woźniakiem./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem