Jak to jest, że zawodnik gromi rywali w swoim pierwszym biegu, a wyjeżdża na tor 10 minut później i wygląda, jakby zapomniał jak się jeździ. Otóż to wszystko ma związek z ustawieniami motocykla, które są połączone z bardzo wieloma innymi czynnikami. Człowiek naprawdę może się w tym pogubić, zwłaszcza w napiętej atmosferze meczu i ciągłym pośpieszaniu. Stąd też tak wiele sinusoidalnych występów, trójek przeplatanych zerami. Mistrzem takich wyników był zawsze Szwed, Antonio Lnidbaeck. Czasem wystarczy niczego nie zmieniać w zębatkach czy dyszach, a dasz zapłon o jeden stopień w górę lub w dół i już to robi ogromną różnicę - mówi nam mechanik żużlowy, a w przeszłości podobnie jak Lindbaeck były zawodnik. - Należy przede wszystkim czuć swój silnik i to już rola zawodnika. Ważne też, by mechanik obserwował tor. To zmiany w nawierzchni dyktują ewentualne korekty sprzętu. Kluczową sprawą jest np. polewanie. Wiele czynników zresztą wpływa na to, czy dane działanie przyniesie efekt - dodaje. Istotną kwestią jest również to, że każdy zawodnik w większości aspektów jest indywidualistą i nie można być pewnym sukcesu tych samych ustawień co u innych. - Określony żużlowiec ma określony styl jazdy i np. jak da się jednemu zawodnikowi silnik od innego żużlowca i na odwrót, to nie jest powiedziane, że będzie im to odpowiadać. Większość profesjonalistów ma silniki przygotowane na konkretny rodzaj toru. Na treningach sprawdza się, jaka jednostka pasuje najbardziej, jakiej się pozbyć, a którą wysłać do serwisu - słyszymy. Tak na dobrą sprawę to większość zmian w ustawieniach dokonywanych w trakcie meczu nosi znamiona swego rodzaju strzałów na ślepo, w większości opartych o przeczucie. - To jest loteria. Może być 6 punktów po dwóch biegach, potem zmienią się warunki torowe i już robisz zera. Trzeba sporo inteligencji i logicznego myślenia. Dasz jednego zęba w górę może być za dużo, dasz jednego w dół i może już być za słabo. Z zapłonem też różnie bywa, jego zmiany są ściśle powiązane np. z pogodą. - kończy nasz rozmówca. Widzimy zatem, jak niewiele w żużlu dzieli perfekcję od totalnej pomyłki. Zapewne nie zdajemy sobie sprawy, ile w przeszłości było już wygranych zawodów przez żużlowca, który np. na finałowy bieg postanowił totalnie na oślep dobrać ustawienia, będąc już mocno pogubionym. Tym bardziej należy zatem docenić tych, którzy potrafią jechać na każdym torze i niezależnie od warunków umieją się dopasować i przy ewentualnym niepowodzeniu nie zganiać winy na słynne już sprawy sprzętowe. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź