Już w sobotę Grand Prix Polski w Gorzowie. Jeszcze dwa miesiące temu kibice narzekali na wysokie ceny wejściówek (199 i 179 złotych), ale już sprzedano 12 tysięcy biletów i wiele wskazuje na to, że zawody obejrzy komplet - 14 tysięcy widzów. Grand Prix na żużlu w Gorzowie stało pod znakiem zapytania Jeszcze w marcu tego roku nie było pewne, czy ta runda GP w ogóle się odbędzie. Była w kalendarzu, ale miasto, które rok temu pochwaliło się nabyciem praw nie kwapiło się z realizacją kontraktu na 10 milionów złotych za 4 lata. Ostatecznie miasto dało 1,3 miliona złotych Stali i ustalono, że to klub kupi prawa na ten rok. Z naszych informacji wynika, że Stal ma zapłacić promotorowi imprezy blisko 2,5 miliona. Przy czym milion ma rozbity na raty. Warto przypomnieć, że kiedy Gorzów pierwszy raz kupił prawa do GP na sezon 2011, to też płacił 2,5 miliona za rok. Wtedy to była astronomiczna kwota, a inne ośrodki pukały się w głowę, tłumacząc, że Gorzów oszalał. Gorzów w cenie miał jednak pakiety reklamowe pozwalające sprzedawać miejsca reklamowe na wszystkich rundach. Pierwsze rundy GP w Gorzowie były wielkim świętem sportów motorowych. Zamykano most Staromiejski i organizowano Moto Racing Show po tej stronie Warty, na której był położony stadion. Zabawa trwała do białego rana, a wielu kibiców dopiero o wschodzie słońca opuszczało miejsce imprezy. To w Gorzowie Bartosz Zmarzlik ustanowił jeden z rekordów Przy okazji gorzowskiego turnieju padło kilka rekordów. To właśnie tam, w 2014 roku, Bartosz Zmarzlik wygrał swoje pierwsze GP, stając się przy okazji najmłodszym triumfatorem zawodów. Miał wtedy 19 lat i 140 dni. Wcześniej rekord należał do Emila Sajfutdinowa, który w 2009 roku wygrał GP w Pradze, mając 19 lat i 181 dni. Jeśli idzie o rekordy frekwencji, to jedną z rund obejrzało 17 tysięcy widzów, choć stadion w Gorzowie miał wtedy pojemność 15 tysięcy. Klub dostał zgodę na sprzedaż 2 tysięcy wejściówek stojących . Tym ludziom wyznaczono potem miejsca na koronie stadionu. Namalowano nawet specjalną białą linię. Zrobił się jednak mały bałagan, bo osoby z dolnych rzędów, gdzie kiepsko widać i pył leci na głowę, usiadły na schodach lub poszły na te miejsca stojące. Ścisk był taki, że kibicom ciężko było dostać się na swoje miejsca. Rekordowa frekwencja wiązała się jednak z rekordowym przychodem 2,2 miliona złotych. Po odjęciu kosztów w kasie klubu zostało 1,8 miliona złotych. GP w Gorzowie często wymagało niekonwencjonalnych rozwiązań. W związku z tym, że na stadionie jest ciasno, namiot kateringowy dla VIP-ów umieszczano na ulicy Jasnej. Zamykano ją, a mieszkańców rekompensowano niedogodności, rozdając im darmowe bilety. Namiot na ulicy Jasnej skrywa wiele tajemnic Namiot stojący na środku ulicy często był miejscem głośnych imprez. Kiedyś jednemu z gości procenty uderzyły do głowy i rzucał w innych pasztecikami. Największym problemem było jednak to, że na pierwszym rundach w namiocie stały telewizory i na nich można było oglądać zawody. Namiot był stale pełny, bo każdy wolał mieć pod ręką jedzenie i picie i patrzeć na to, co dzieje się na torze. W kolejnych latach klub jednak wycofał telewizory, bo puste trybuny źle wyglądały. Problemem dla organizatorów GP w Gorzowie była zwykle źle doświetlona murawa, gdzie z reguły było ciemno, a to właśnie tam stało podium, gdzie dekorowano zwycięzców. Zwykle więc dokładano dodatkowe oświetlenie na stelażach. Raz też umieszczono wielki jupiter w wieżyczce sędziowskiej. Snop światło oślepiał wtedy stojących na podium, więc po jednym razie z tego zrezygnowano. Wiceprezydent FIM pytał o kontener Standardem w Gorzowie były przepychanki z byłym już promotorem cyklu, firmą BSI oraz z władzami FIM. Kiedyś wiceprezydent federacji Armando Castagna zapytał gospodarzy, czy nie jest im wstyd, że umieścili ich w kontenerze. W odpowiedzi usłyszał: pokażcie, gdzie macie lepiej. Bo też na większości obiektów BSI i FIM miały biura w kontenerach. Swoje przygody z BSI mieli marketingowcy Stali. Kiedyś jeden ze sponsorów zażyczył sobie specjalnych reklam w miejscach, które nie spodobały się BSI. Marketingowy wieszali więc reklamy, by za chwilę je zdejmować na rozkaz BSI. Kiedy jednak Anglicy szli na bok, to reklama znowu wisiała w zakazanym miejscu. W sobotę rano Zmarzlik i prezydent miasta Gorzowa Jacek Wójcicki zaproszą na GP w programie Dzień Dobry TVN. A tego samego dnia o godzinie 19.00 14 tysięcy kibiców (pojemność zmniejszyła się po ubiegłorocznej budowie lóż VIP) będzie trzymało kciuki za wygraną Zmarzlika, która pozwoli mu się umocnić na pozycji lidera cyklu.