Artiom Łaguta zadziwił cały żużlowy świat swoją tegoroczną dyspozycją. Nikt nie spodziewał się, że ten Rosjanin będzie w stanie wspiąć się na żużlowy Olimp. Od jakiegoś czasu był co prawda jednym z najlepszych żużlowców PGE Ekstraligi i ma do dyspozycji naprawdę świetne zaplecze sprzętowe, ale jak dotąd ani razu nie udało mu się stanąć na podium indywidualnych mistrzostw świata. Zdaniem wielu ekspertów kluczowa dla Łaguty mogła być zmiana barw klubowych. Zeszłej jesieni zamienił on ligowego outsidera - ZOOLeszcz DPV Logistic GKM Grudziądz na istny dream-team, Betard Spartę Wrocław. W zespole trenera Dariusza Śledzia spotkał się nie tylko z drugim najlepszym polskim żużlowcem, Maciejem Janowskim, ale przede wszystkim z Taiem Woffindenem. Ulubieńcem trybun na Stadionie Olimpijskim i 3-krotnym mistrzem świata. - Kto z kim przestaje, takim się staje - głosi znane przysłowie, które sprawdziło się i tym razem. Łaguta wywalczył ze swą drużyną pierwsze miejsce w PGE Ekstralidze, a także pierwsze w historii Rosji złoto indywidualnych mistrzostw świata. Woffinden to mistrz świata... w żartowaniu Jak się okazuje, pierwsze rady od Woffindena starał się on pobierać na długo przed tym, zanim zaczął dzielić z nim szatnię. - Pamiętam Tai, na Gali PGE Ekstraligi po sezonie 2018 zapytałem cię: "Mistrzu świata co mam zrobić, żeby też zdobyć tytuł?". Zapytałeś mnie wtedy ile ważę. Odpowiedziałem, że 60 kg. "Och, musisz ważyć co najmniej 70" odpowiedziałeś. Kiedy zdobyłem tytuł w tym roku powiedziałem ci, że wciąż ważę 60 kg. Wtedy zaśmiałeś się i powiedziałeś: "Tylko żartowałem, żeby zrobić z ciebie grubasa" - przypomniał koledze Łaguta na Instagramie. Całą wiadomość sformułował w ojczystym języku Woffindena i opatrzył zdjęciem, na którym obaj znajdują się w swych objęciach. Kibice Betard Sparty z pewnością cieszą się, że Rosjanin nie wziął sobie słów rywala do serca. Trudno wyobrazić sobie, by mógł odjeżdżać rywalom w tak imponującym stylu z dodatkowym, 10-kilogramowym balastem na motocyklu. Dla wrocławian Łaguta był istną manną z nieba. Dopiero jego transfer pozwolił im spełnić największe marzenia. To właśnie 31-latek był liderem zespołu, który zdobył pierwsze od aż 16 lat Drużynowe Mistrzostwo Polski.