Mistrz świata z 2012 roku ma za sobą udany sezon na zapleczu. W 2. Metalkas Ekstralidze legitymował się średnią 2,17 punktu na bieg. Do pełni szczęścia zabrakło awansu z drużyną, ale dla Holdera to bez znaczenia, ponieważ i tak wystąpi w elicie. Zwodził działaczy Wszystko wskazywało na to, że Australijczyk pozostanie w drużynie z Ostrowa Wielkopolskiego. Tak jednak się nie stało. Pomimo świetnego traktowania, postanowił opuścić zespół. Ta informacja zasmuciła lokalnych kibiców, gdyż mieli go za gwiazdora. Liczyli, że zostanie na dłużej, a ten przy pierwszej lepszej okazji, opuścił okręt. Mówi się, że Holder wodził działaczy za nos. Początkowo miał uzgodnić warunki, ale później grał na zwłokę, choć ostateczną odpowiedź miał dać pod koniec września. Włodarze ostrowskiej drużyny postanowili jednak nie wchodzić w grę Holdera i zakontraktowali Amerykanina, Luke’a Beckera. W efekcie trafi do ROW-u Rybnik. Zabiera również ze sobą kolegę z zespołu, gdyż rybnicki zespół wzmocni także Gleb Czugunow. Ostatnia przygoda zakończyła się fatalnie Holder z pewnością nie chce wracać myślami do sezonu 2023. Nie dość, że jeździł poniżej oczekiwań, to jeszcze zaliczył poważny upadek. W wyniku wypadku doznał pęknięcia kręgu szyjnego, co wyeliminowało żużlowca z Antypodów z większej części sezonu. Wtedy pokazał swoje prawdziwe oblicze. Kibice doskonale pamiętają, jak w mediach społecznościowych zamieścił wpis, w którym obraził Kacpra Pludrę. Junior zawinił przy upadku Holdera, ale nie zasłużył na takie inwektywy. To wydarzenie pokazało, że mistrz świata nie wytrzymał psychicznie. Być może teraz jego historia zakończy się inaczej. Jednak ten transfer obarczony jest wielkim ryzykiem. Kolejna nieudana przygoda może rozmienić Holdera na drobne i skończyć mu karierę.