Kiedy Orlen Oil Motor Lublin stawiał pierwsze kroki w PGE Ekstralidze, to na tronie siedziała Fogo Unia Leszno. W trakcie jednej z wizyt w Lesznie prezes Motoru Jakub Kępa miał powiedzieć, że on w takim razie rozbierze Unię, żeby samemu stać się mocnym. Teraz to samo inni chcą zrobić z Motorem. Rozbiją bank składem za 10 milionów. Zdradzili jak chcą to zrobić Będą gotowi na transferowe łowy na PGE Narodowym. Stelmet Falubaz przebiera nogami Kluby jeszcze podpisują ostatnie umowy reklamowe, jeszcze zapinają na ostatni guzik sprawy organizacyjne związane ze startem ligi, ale już też powoli szykują się na transferowe łowy. Prezesi już porobili listy życzeń, ale jeszcze muszą poczekać. - Potrzebujemy kilku spotkań, żeby stwierdzić, w jakiej formie są nasi zawodnicy, ale i też ci z innych klubów. Musimy wiedzieć, kogo chcemy wymieniać. Myślę, że 17 maja, na Grand Prix na PGE Narodowym będziemy gotowi do rozmów - mówi nam jeden z działaczy, prosząc o anonimowość. Najbardziej nogami przebiera Stelmet Falubaz Zielona Góra. Z tym klubem już jest łączonych kilka gwiazd z Dominikiem Kuberą na czele. I tu dochodzimy do tego, o czym pisaliśmy na wstępie. Falubaz ma apetyt na to, żeby skopiować to, co zrobił Motor z Unią, zabierając stamtąd Kuberę i dodatkowo Jarosława Hampela. Motor miał wtedy jeszcze chęć na Bartosza Smektałę, ale ten wybrał Włókniarza Częstochowa. Prezes Falubazu Zielona Góra do każdego podejdzie z walizką pieniędzy W ciemno można założyć, że 17 maja na PGE Narodowym Adam Goliński, prezes Falubazu, podejdzie z walizką pieniędzy nie tylko do boksu Kubery, ale i też do kilku innych. Wszystko po to, by zmylić tropy i zdenerwować kogo się da. Na długiej liście życzeń Falubazu są w końcu nie tylko Kubera, ale i Fredrik Lindgren (także Motor), Anders Thomsen, Martin Vaculik czy Maciej Janowski. Jedno jest pewne, prezes Motoru Jakub Kępa musi zrobić wszystko, żeby zbudować ogromny budżet na 2026. W innym razie może stracić nawet dwóch zawodników. O Kuberze i Lindgrenie wspominaliśmy, a jeszcze mamy Jacka Holdera, którego chętnie przygarnęłaby Gezet Stal Gorzów. Zakupy na Grand Prix dawno wyszły z mody, ale w tym roku ma być inaczej Dwie dekady temu największe targi o zawodników odbywały się właśnie przy okazji Grand Prix. Działacze mieli wszystkich najlepszych na wyciągnięcie ręki i przerzucali się ofertami. Ostatnio jednak takie rozmowy przy okazji dużych imprez wyszły z mody. Jeszcze rok temu prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz Jerzy Kanclerz mówił, że jedzie na GP i przy okazji będzie chciał pogadać z zawodnikami, ale to rzadkość. Teraz wiele wskazuje na to, że właśnie na PGE Narodowym ruszy transferowe domino. W żużlu jest tak, że wystarczy, iż jeden zawodnik zdecyduje się na zmianę barw i zacznie się szaleństwo. Oferty pójdą w górę, a zmiana będzie goniła zmianę. Jednego asa szuka jeszcze Betard Sparta Wrocław, Motor być może będzie łatał dziury, natomiast Apator Toruń nie będzie się temu przyglądał z założonymi rękami. Gorącymi nazwiskami na giełdzie będą nie tylko Kubera, Lindgren i Holder, ale i też Vaculik, Thomsen, Kołodziej czy Janowski. Choć akurat tego ostatniego na PGE Narodowym nie będzie. Niedawno wyrzucono go z kadry za samowolne opuszczenie zgrupowania na Malcie. Dotąd nie przeprosił, więc na dziką kartę nie ma co liczyć, a stałym uczestnikiem nie jest. Akurat te targi przejdą Janowskiemu koło nosa.