5900 biletów na mecz GKM-u z Motorem zostało sprzedanych już przed tygodniem. W ostatnich dniach nabywców znalazło kolejnych tysiąc wejściówek. Teraz na mogącym pomieścić nieco ponad 8000 widzów stadionie w Grudziądzu zostały ostatnie miejsca. Były trener kadry został jego mentorem, bije zagraniczne gwiazdy Padnie rekord frekwencji. Stadion będzie pękał w szwach Kibice w Grudziądzu liczą na to, że drużyna GKM-u powtórzy ubiegłoroczny sukces i rozbije mistrza Polski z Lublina. Rok temu rozpędzony Orlen Oil Motor zderzył się w Grudziądzu ze ścianą i przegrał 34:56. To był prawdziwy szok dla Bartosza Zmarzlika i spółki. W każdym razie pamięć o tamtym spotkaniu jest duża, że bilety idą jak świeże bułeczki. GKM ma szanse pobić swój własny rekord, gdy idzie o frekwencję i przychody z dnia meczu. Dotąd najlepszy wynik wyniósł 8 tysięcy. Wiele wskazuje na to, że teraz będzie więcej. Przychody z dnia meczu sięgną 300 tysięcy złotych A kasa. Przychód może sięgnąć 300 tysięcy, co zważywszy na niewielką pojemność stadionu, będzie znakomitym wynikiem. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ubiegłoroczny mecz z Motorem obejrzało 4,5 tysiąca. Wtedy GKM spisywał się fatalnie, był jedną nogą w pierwszej lidze i nikt nie spodziewał się sensacji. Zawodnicy z Grudziądza wszystkich jednak zaskoczyli. GKM w piątek ma generalny trening przed meczem. Nie będzie jednak żadnej rywalizacji o skład, bo siódemka na to spotkanie jest ustalona. Na pewno nie pojedzie Jan Przanowski. Junior po dwóch upadkach potrzebuje spokoju i objeżdżenia. Problem jest z drugim młodzieżowcem Kevinem Małkiewiczem, który spala się psychicznie. W klubie mówią jednak, że jak wrzuci na luz, to odpali, bo jest uzbrojony po zęby w bardzo dobry sprzęt. W Grudziądzu już policzyli kto ile punktów musi zdobyć W Grudziądzu chcieliby wygrać, chociaż 46:44. Z kalkulacji sztabu wynika, że liderzy Jason Doyle i Max Fricke musieliby zrobić po 11 punktów, Jaimon Lidsey i Wadim Tarasieko po 8, Kacper Pludra 6, a juniorzy muszą dorzucić resztę, czyli minimum 2 punkty. Działacze GKM-u już policzyli, że w razie wygranej do 44 wypłacą premię w wysokości 432 tysięcy złotych. Zakładają bowiem, że prócz 46 punktów trzeba będzie też zapłacić za 8 punktów bonusowych. Prezes Marcin Murawski na pewno jednak wypłaci tę kasę z uśmiechem na ustach, bo wygrana na początek pozwoliłaby drużynie spokojnie szykować się na kolejne spotkania i snuć marzenia o play-off. Zmarzlik wprost o wielkim kontrakcie z Motorem Lublin. Kibice mu nie uwierzą