SEC 2023 przeszedł do historii, ale finałowa runda w Pardubicach jeszcze długo będzie mi siedzieć w pamięci. Pardubice utonęły w deszczu. Worynę wypychano z toru Przed wyjazdem do Czech sprawdzaliśmy prognozy pogody i zastanawialiśmy się, czy to się w ogóle uda. Bardzo sprawna organizacja promotora cyklu, firmy One Sport przy udziale telewizji dała piorunujące efekty. Wszyscy stanęli na wysokości zadania i mogą być z siebie dumni, że piątkowy turniej doszedł do skutku, chociaż od połowy zawodów opad był rzęsisty Tak szybko i sprawnie przeprowadzonego turnieju nie pamiętam. W Pardubicach udało się chyba pobić jakiś nieoficjalny rekord świata. Zawodnicy zjeżdżali z toru i natychmiast wyjeżdżali następni. Można było dostać oczopląsu, a długimi fragmentami wydawało się, że zna torze mieliśmy nie czterech, a ośmiu zawodników. Kiedy do zaliczenia zawodów brakowało jednego wyścigu upadł Kacper Woryna. Gdy po oględzinach lekarskich okazało się, że Polakowi nic nie jest, rozpoczęto zabawną procedurę ściągania go z toru. Tempo w jakim zbierano Kacpra było ekspresowe, służby porządkowe wręcz biegiem wnosiły go do parkingu, aby jak najszybciej zaprosić żużlowców do powtórki szesnastego biegu. O wynikach tegorocznej kampanii SEC nie ma sensu się rozwodzić. Michelsen dopełnił formalności, Madsen obronił przewagę nad Kołodziejem, który dokonał dużej sztuki, bo sięgnął po brąz tracąc inaugurację w Częstochowie. W obawie o deszcz włodarze cyklu postanowili przyspieszyć start zawodów o kilkanaście minut. Decyzja była strzałem w dziesiątkę, bo gdyby czekano, tego czasu po prostu by brakło i pewnie musielibyśmy posiłkować się terminem rezerwowym. Czyli mimo twardego, szerokiego toru, braku równań da się zrobić bardzo ciekawe widowisko i ściąganie nawierzchni nie jest potrzebne. "Afera oponowa" przybiera na sile. Kołodziej do Grand Prix! Ze zdwojoną siłą wraca temat nieszczęsnych opon i konfiguracji motocykla pod kątem bezpiecznej jazdy. O kilku lat wałkuję, że żużel nie musi być szybki, żeby był interesujący. Prędkość i przekraczanie kolejnych barier ma w czarnym sporcie wtórne znaczenie. Praw fizyki i tak nie oszukamy, tym motocyklem trzeba przy wchodzeniu w łuk zawrócić. Teraz zastanawiamy się, czy kontuzja Taia Woffindena nie była spowodowana najazdem bardzo czułej opony bezdętkowej na maleńką koleinę. Brytyjczyka momentalnie postawiło, katapultowało i nawet taki bajeczny technik nie miał szans na reakcję. Ta dyskusja nie może odkładana, trzeba ten problem drążyć i coś z tym fantem zrobić, bo zaczynamy balansować na krawędzi. Tych koszmarnych upadków w ostatnich tygodniach było "pod korek". Jedyny punkt styku motocykla z torem, to właśnie opona. Jej plastyczność powoduje, że potrzebne jest generowanie coraz większych mocy, aby wejść w wiraż ślizgiem kontrolowanym. Apeluję do ludzi, którzy mają wpływ na ważne werdykty w żużlu, aby zastosować np. proste rozwiązanie braku nacięć fabrycznych na bieżnikach. Podwyższyć i zaostrzyć minima, jeśli chodzi o twardość opon, albo wprowadzić obowiązek posiadania również opony dętkowej. Poruszyć kwestię zmiany parametrów opon, bo będzie tylko gorzej. Jazda zawodników w kontakcie stanie się niebezpieczna. Sezon zbliża się nie uchronnie do końca. W ten weekend poznamy najważniejsze rozstrzygnięcia w PGE Ekstralidze, a za tydzień w Toruniu pożegnamy cykl Grand Prix. Za chwilę rozgorzeje płomienna debata, któremu Polakowi wręczyć stałą dziką kartę na 2024 rok. Patryk Dudek i Maciej Janowski prezentują się kiepsko i wypadną z grona walczących o IMŚ więc do Bartosza Zmarzlika oraz Szymona Woźniaka trzeba kogoś dorzucić. Gdyby to ode mnie zależało i zgłaszam taki postulat, aby wręczyć zaproszenie Januszowi Kołodziejowi lub Dominikowi Kuberze. Kolejność nie jest przypadkowa i podobno nie jest to też wcale taki nierealny scenariusz.