Kosmita, dominator, cyborg. To tylko trzy z wielu określeń, które będą opisywały Bartosza Zmarzlika w sezonie 2022. Patrząc na to, co kapitan Moje Bermudy Stali wyczynia na początku kalendarzowej wiosny, po prostu nie ma innej opcji. Dwukrotny mistrz świata obecnie wydaje się być w innej lidze i pokonanie go graniczy z cudem. 26-latek w zaledwie trzy dni z kompletem punktów zdołał wygrać silnie obsadzone Kryterium Asów oraz zgromadzić po dwa komplety w sparingowych derbach ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Nawet jego trener - Stanisław Chomski, chcąc chyba oszczędzić wstydu rywalom, w połowie obu meczów kazał kapitanowi przebrać się w cywilny strój i puszczał za niego niedoświadczonych młodzieżowców. Bartosz Zmarzlik już kilka razy dokonał niemożliwego Zapewne pojawią się teraz głosy, że to tylko nic nie znaczące sparingi. Owszem, jeżeli jednak spojrzymy w przeszłość, dojdziemy do wniosku, iż Bartosza Zmarzlika stać na kontynuację imponującej serii w zawodach o wielką stawkę. Na myśl przychodzi nam zwłaszcza sezon 2019, kiedy to w silnie obsadzonej Elitserien Polak przez sześć spotkań z rzędu nie znalazł swojego pogromcy, a całe rozgrywki ukończył z niebotyczną średnią 2,802 punktu na bieg. W PGE Ekstralidze wychowanek Stali także nie schodzi poniżej pewnego poziomu i regularnie plasuje się na czele klasyfikacji indywidualnej. Na sześć ostatnich lat wicemistrz świata tylko dwukrotnie oddawał pierwszą pozycję i to nie byle komu, bo Leonowi Madsenowi oraz Emilowi Sajfutdinowowi, którzy w lidze przy dobrych wiatrach są wręcz maszynkami do zdobywania "oczek". Rywale tanio skóry nie sprzedadzą Na spekatkularne wyczyny 26-latka pewnie z zazdrością spoglądają jego główni rywale z Grand Prix. Oni jednak także wysyłają mu jasny sygnał, iż do złota jeszcze daleka droga. Znakomicie w sparingach spisuje się chociażby Maciej Janowski. W starciach z Motorem Lublin dwucyfrówki ustrzelił też między innymi Tai Woffinden. Wcześniej wspomniany Leon Madsen też nie chciał pozostać gorszy i w pojedynku z Cellfast Wilkami nie oglądał pleców ani jednego rywala. Jeżeli wszyscy wyżej wymienieni zawodnicy nie spuszczą z tonu, w indywidualnych mistrzostwach świata czekają nas naprawdę wyborne zmagania. Czy zapamiętamy je na lata? Okaże się to już niedługo. Pierwszy turniej odbędzie się 30 kwietnia w chorwackim Gorican.