Pomimo licznych zawirowań związanych w ostatnich latach z Polonią w roli głównej, Piła wciąż kocha żużel. Podczas niedzielnych zmagań trybuny szczelnie wypełniły się kibicami. Takie obrazki nie powinny jednak dziwić, bo do Wielkopolski wybrała się krajowa śmietanka, z Bartoszem Zmarzlikiem na czele. Turniej niestety zaczął się od groźnego incydentu z Piotrem Pawlickim w roli głównej. Ostro pod zawodnika Betard Sparty Wrocław wjechał Adrian Gała, który spowodował upadek Polaka walczącego o powołanie do kadry narodowej. Wychowanek Unii Leszno upadł dość mocno na nogę i po zdarzeniu nie pojawił się już pod taśmą. Pierwsze wieści mówią o przymusowej dłuższej przerwie. Młodszego z braci Pawlickich w miarę udanie zastąpił Wiktor Przyjemski. Młodzieżowcowi brakowało jednak indywidualnych zwycięstw, przez co musiał zadowolić się ósmym miejscem i nie awansował nawet do barażu. Czy to powód do wstydu? Zdecydowanie nie, ponieważ pod kreską znaleźli się między innymi Szymon Woźniak, Oskar Fajfer czy Kacper Woryna. Cała trójka ściga się na co dzień na ekstraligowych torach. Pilanie w niedzielne popołudnie ściskali kciuki zwłaszcza za Jarosława Hampela, który przygodę z czarnym sportem rozpoczynał właśnie w miejscowej Polonii. Doświadczony zawodnik jeździł bardzo chaotycznie i zera przeplatał z trójkami, ale ostatecznie udało mu się dostać do wielkiego finału imprezy za sprawą świetnej postawy w barażu. Decydująca gonitwa była jednak teatrem innego aktora. Oczywiście mowa o Bartoszu Zmarzliku. Żużlowiec Platinum Motoru kapitalnie ruszył spod taśmy i nie dał dogonić się pozostałym rywalom. W całych zawodach trzykrotny mistrz świata tylko dwukrotnie oglądał plecy jakiegokolwiek przeciwnika i powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej krajowego cyklu. Walka o pozostałe krążki wciąż trwa. Zaledwie dwa "oczka" dzielą chociażby Macieja Janowskiego oraz Patryka Dudka. Za nimi czai się wciąż groźny Jarosław Hampel. Ostatnia runda już 30 lipca w Krośnie.