Odkąd Platinum Motor Lublin skreślił Jarosława Hampela (stracił robotę mimo świetnej jazdy w play-off, bo trzeba było zrobić miejsce w drużynie dla kończącego jazdę na pozycji U24 Dominika Kubery), to spekuluje się, że następny będzie Fredrik Lindgren. Młodszy od Polaka o 3 lata Szwed jest w tej chwili najstarszym zawodnikiem mistrza Polski. Jesli Motor kogoś znajdzie, to Lindgren będzie niepewny jutra Jeśli Motor złowi jakiegoś nowego żużlowca na transferowej giełdzie, to będzie musiał kogoś skreślić. Klub na pewno nie pozbędzie się Bartosza Zmarzlika, ani też Dominika Kubery, który jest oczkiem w głowie działaczy. Wiele przeszedł, ale i też rozwinął w Motorze skrzydła. Jak wykluczymy polski duet, to na zamianę zostaną nam Jack Holder i Lindgren. 27-letni Holder ma większe szanse na pozostanie, choćby z racji wieku i tego, że jest na fali wznoszącej. Lindgren trzyma formę, ale wiek za nim nie przemawia. Do byłego trenera kadry ten pomysł nie trafia - A do mnie nie trafia ta opcja z wymianą na młodszy model. Nie w tym przypadku - mówi Marek Cieślak, były trener kadry, który pracował z Lindgrenem we Włókniarzu Częstochowa i świetnie zna tego zawodnika. - Motor nie powinien w ogóle myśleć o wymianie Szweda, bo jest waleczny i świetnie się sprawdza w tej drużynie. Prezentuje świetny styl jazdy. No i nie brak mu odwagi. Mimo wielu karamboli nie stracił tej charakterystycznej dla siebie zadziorności. On nie wie, co to lęk. - Pierwszą zaletą Fredrika jest to, że potrafi się odnaleźć na lubelskim torze. On jest twardy i choć Szwed takich nawierzchni nie lubi, to daje sobie radę. To wynika z tego, że pomimo twardości ten tor ma swoją przyczepności, robi się taki szorstki, a przy tym trochę się odsypuje. Lindgrenowi to wystarczy - zauważa Cieślak. Jaki jest naprawdę "zimny" Szwed? Trener chwali też zawodnika za to, że jak ulał pasuje do każdej drużyny. To jest bowiem taki typ, co nie wadzi nikomu. - Jest bezkonfliktowy. Ktoś powie, no dobrze, ale przecież to zimny Szwed. Ja go jednak poznałem lepiej i mogę powiedzieć, że to nie jest żaden smutas. To jest fajny facet, który zyskuje przy bliższym poznaniu. No i jak powiedziałem, tam nie ma marudzenia, ani zbędnego gadania. On rozkłada swoje rzeczy i koncentruje się na robocie. Przy tym jest słowny, nie gwiazdorzy - przekonuje doświadczony szkoleniowiec. - W Częstochowie trochę na niego narzekano, bo nie jechał za dobrze, ale moim zdaniem był wytłumaczony. On dwa razy zachorował na COVID-19. Pamiętam, że o ile z Doylem i Madsenem jeździłem na rowerze niemal non-stop, to z Frediem raz na trzy dni, bo na tyle mu lekarz pozwolił. Szwed miał duży problem z płucami, to musiało się odcisnąć na formie i wynikach. Jednak teraz jest już ok, a miniony sezon to pokazał - analizuje Cieślak. Dobry i stosunkowo tani, jak na gwiazdę Na koniec były klubowy trener Lindgrena zwraca uwagę na aspekt finansowy, który w tego typu sprawach też jest bardzo ważny. - Jak na wynik, który robi, jak na swoją klasę, jest umiarkowanie drogim zawodnikiem. Jeśli ktoś chce mieć sukcesy, ale patrzy też uważnie na każdą wydaną złotówkę, to Szwed jest dobrą inwestycją - kwituje Cieślak. Kontrakt Lindgrena w Motorze jest szacowany na nie więcej, jak 800 tysięcy złotych za podpis i 8 tysięcy za punkt. Większość topowych zawodników ma tymczasem minimum milion za podpis i nioe mniej niż 10 tysięcy za każdy zdobyty punkt.