- Uwaga. Szukamy wolontariuszy. Zapraszamy do współpracy przy organizacji meczów osoby od 16 roku życia. Jeśli chcesz poznać atmosferę żużla od kuchni, poczuć się częścią naszego klubu i dołożyć cegiełkę do jego funkcjonowania to zapraszamy. Do zadań wolontariuszy będzie należała m.in. pomoc przy rozmieszczaniu kibiców na zawodach, lekkie prace porządkowe na stadionie, obsługa punktu informacyjnego dla fanów. Każdy wolontariusz otrzyma dodatkowy karnet na sezon, poczęstunek po zawodach, możliwość spotkania z zawodnikami - ogłosił ostatnio na przykład Kolejarz Opole. Teoretycznie otrzymany karnet jest jakąś formą wynagrodzenia, ale czy na pewno rzetelną? Karnet normalny w Opolu kosztuje 150 zł. Założyliśmy, że w rundzie zasadniczej wolontariusz spędzi na stadionie pięć razy około sześciu godzin. Daje to łącznie 30 godzin, czyli... 5 złotych na godzinę. Nie trzeba dodawać, że w wielu przypadkach wolontariusze na stadionie spędzają cały meczowy dzień, zaczynając rano i kończąc długo po meczu. Wielokrotnie (nie mówimy, że akurat w Opolu) są przy tym źle traktowani i oczekuje się od nich rzeczy, których można by co najwyżej wymagać od opłaconego, etatowego pracownika. Kluby wykorzystują jednak miłość tych ludzi do żużla, ich dobre serce i chęć niesienia pomocy, skoro już się to zadeklarowało. Była prezes mówi, że nikt do pracy nie zmusza Marta Półtorak zapytana przez nas o to, czy to w porządku że kluby szukają wolontariuszy, odpowiada wprost. - Tutaj nikt nikogo nie zmusza do pracy za darmo. Przecież na tę propozycję godzą się ci, którzy chcą. Poza tym to korzyść obustronna. Klub ma osoby pomagające przy zawodach, a te osoby mają na przykład karnet, czyli pewna kwota zostaje jednak w kieszeni. Ja widzę zyski i tu, i tu - tłumaczy. Jest w tym pewna logika, bo jednak faktycznie wolontariat przecież nie jest obowiązkowy i nie każdy musi to robić. Czy jednak takie coroczne szukanie wolontariuszy przez kluby nie stawia żużla jako dyscypliny w złym świetle? - Szukają oszczędności w tych trudnych czasach. A są osoby, które naprawdę z chęcią przyjdą i pomogą w klubie, przed meczem czy po meczu. Zakładam, że w związku z otrzymaniem karnetów, samo spotkanie oglądają i nic w jego trakcie robić nie muszą. Sądzę, że to uczciwe postanowienie, od początku zresztą akceptowane przez obie strony - kończy była prezes Stali Rzeszów.