Transfer Jaimona Lidseya z Leszna do Grudziądza, to jeden z najbardziej nieoczekiwanych ruchów na zeszłorocznej giełdzie. Australijczyk po kilku latach marazmu postanowił zmienić otoczenie. Długo nie musieliśmy czekać, bo już w debiucie pokazał swoje prawdziwe oblicze. Ziścił się czarny scenariusz. Australijczyk znów zawodzi Lidsey miał być nadzieją klubu z Leszna i liderem na przynajmniej kilka kolejnych lat. Nic z tego nie wyszło, bo na dobrą sprawę nigdy nie był nawet solidną drugą linią. Miewał przebłyski, ale głównie cechował się tym, że był nieregularny i nieprzewidywalny. W gruncie rzeczy przez ostatnie lata jego średnia biegowa oscylowała w okolicach 1,6. Dla działaczy Unii był to ogromny zawód. Grudziądz ma być miejscem, gdzie się odbuduje. Liczby ponownie jednak pokazały, że nie kłamią. Dotychczasowa średnia Lidseya na grudziądzkim obiekcie wynosiła 1,263. Niedzielny debiut, w którym zdobył dziewięć punktów w sześciu startach, tylko to potwierdził. Największy problem miał oczywiście z pokonywaniem seniorów z Lublina, ale Jaimon tego dnia przegrał nawet z Bartoszem Bańborem. Odliczają godziny do tego starcia. "To będzie spotkanie o życie" W Grudziądzu rąk nie załamują, lecz doskonale zdają sobie sprawę z obecnej sytuacji. Zespół miał zagrać wszystkim na nosie i pierwszy raz awansować do play-off, a tymczasem powtarza się dobrze znany scenariusz. Najbliższe tygodnie będą dla nich niezwykle kluczowe. - Działacze grudziądzkiego klubu mieli już dość tej walki o utrzymanie. Przebudowali zespół, ale na nic to się zdało. Żadnym usprawiedliwieniem nie jest to, że jechali przeciwko Motorowi Lublin. Na ten moment nawet Doyle szału nie zrobił, a kolejne mecze wcale do łatwiejszych należeć nie będą - komentuje. Największe emocje czekają nas w najbliższą niedzielę, bo to właśnie wtedy odbędzie się starcie NovyHotel Falubazu Zielona Góra z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. - To będzie spotkanie o życie. Nie ukrywajmy, że faworytem są mimo wszystko zielonogórzanie. Falubaz pokazał we Wrocławiu, że w tym zespole są jeszcze rezerwy. Wszyscy przecież czekają na jeszcze lepszą postawę braci Pawlickich, którzy pogubili te punkty. Mało kto w Polsce postawi na GKM w tym starciu - kończy.