Brytyjczyk od lat uchodził za wielki talent. W Polsce jego debiut był szalenie udany, bo w 2018 roku wystąpił w pięciu meczach w barwach ROW-u Rybnik. Wystąpił w 25 biegach i wykręcił w nich średnią na poziomie 2,360 pkt./bieg - bardzo wysoką. Kolejne lata nie były już jednak aż tak udane, a przenosiny z zaplecza do PGE Ekstraligi na pewno nie ułatwiły Bewley’owi zadania. Pierwszy sezon w barwach wrocławskiej Sparty był bardzo słaby. W drugim roku spisywał się już dużo lepiej, jednak wciąż nie pokazywał tego błysku, którego spodziewali się po nim kibice. Wydaje się jednak, że do trzech razy sztuka, bo w tym roku Bewley 375% meczów kończył z dwucyfrówką na koncie (licząc z bonusami), a w meczu przeciwko GKM-owi Grudziądz zdobył komplet osiemnastu punktów. Fantastyczny sezon mógł przerwać koszmarny wypadek W meczu 11. rundy PGE Ekstraligi Bewley brał udział w koszmarnym wypadku, który mógł zakończyć jego świetny sezon. Bewley został trącony na wyjściu pierwszego łuku przez Jonasa Jeppesena. Zderzenie było na tyle mocne, że Bewley zamiast kontynuować jazdę prosto, pojechał w prawo, prosto w bandę okalającą tor. Jakby tego było mało, Brytyjczyk uderzył w ogrodzenie z takim impetem, że wyleciał poza tor i wylądował w pasie bezpieczeństwa. Całe zdarzenie wyglądało naprawdę źle, jednak dla samego zawodnika skończyło się niegroźną kontuzją kolana. Nieco ponad dwa tygodnie później Bewley startował już w meczu Betard Sparty Wrocław w Lesznie. Wypadek dodał Bewley’owi pewności siebie Wydawać by się mogło, że tak przerażające zdarzenie mogłoby wpłynąć na sferę mentalną zawodnika i , np. spowodować, że po powrocie żużlowca na tor nie będzie on tak bardzo ryzykował. Brytyjczyk wyszedł chyba jednak z założenia, że co go nie zabije, to go wzmocni, bo - jak sam przyznaje - zdarzenie... dodało mu pewności siebie! - Gdy byłem już w szpitalu, to myśląc o wypadku, miałem w głowie, że był on całkiem poważny, ale przetrwałem go. W pewien sposób bardzo zwiększa to twoją pewność siebie, bo wiesz mniej więcej, co jesteś w stanie przetrwać - mówił Bewley w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem Speeedway Star. Brytyjczyk poszedł w swojej wypowiedzi o krok dalej. - Brzmi to trochę wariacko, ale jest to takie uczucie, że myślisz sobie, że "mogę przetrwać taki wypadek, więc mogę naciskać troszkę mocniej, jeśli tego potrzebuję" - powiedział Bewley. Patrząc na to, jak kształtowała się jego forma w tym roku, coś musi w tym być. To po tym koszmarnym wypadku odniósł największe sukcesy tego roku: srebro Speedway Of Nations, dwa zwycięstwa w cyklu Grand Prix i przedłużenie pobytu w elicie dzięki zwycięstwu w Grand Prix Challenge w Glasgow. Zobacz także: Potrzebują ponad 2 milionów, a konkurują z… 164 podmiotami Walka o złoto zacznie się na starcie. Wielki hit na otwarcie! Pieniądze, buty, Bermudy... Jedyni w swoim rodzaju!