Choć z przytoczonego fragmentu wypowiedzi Michelsena może płynąć wniosek, że Duńczyk zawiódł podczas ostatniej rundy cyklu Grand Prix na całej linii, nie jest on prawdziwy. Michelsen, choć nie awansował do finału zawodów, zaprezentował się naprawdę solidnie. W ostatnim tegorocznym turnieju IMŚ uplasował się na wysokiej, piątej pozycji. Tak duże pokłady frustracji i niezadowolenia musiał u niego wywołać wyścig półfinałowy, w którym przez długi czas jechał za plecami Bartosza Zmarzlika. Pod koniec biegu Duńczyk został jednak wyprzedzony przez Macieja Janowskiego, który zapewnił sobie tym manewrem nie tylko awans do finału, ale również brązowy medal mistrzostw. Michelsen chciał się pokazać przed FIM i Discovery - Każdy wie, że w trakcie biegu jedzie się przez cztery okrążenia, ale okazuje się, że korzystam z mózgu przez trzy. Myślę, że muszę wrócić do domu i zobaczyć, jak działa żużel, ponieważ są tam cztery okrążenia, a nie trzy - mówił gorzko Michelsen. - Na pierwszym okrążeniu wykonałem naprawdę sporo pracy i byłem naprawdę szybki. Byłem blisko Bartka i nie wiedziałem za bardzo, gdzie mam jechać - relacjonował swój bieg Duńczyk. - Czułem, że Janowski atakuje po wewnętrznej i zacząłem jechać trochę ciaśniej, bliżej krawężnika. Później popełniłem jednak błąd i zostawiłem na drugim łuku drzwi szeroko otwarte. Było to bardzo irytujące, bo bardzo chciałem być w finale by pokazać zarówno FIM, jak i Discoevry Sports Events, że powinienem być w cyklu, jednak na koniec to nie moja decyzja - analizował swój występ (i jego konsekwencje) Mikkel Michelsen. Michelsen nie nastawia się na dziką kartę Choć w klasyfikacji generalnej cyklu Michelsen zakończył zmagania dopiero na jedenastej lokacie, w PGE Ekstralidze był jedną z wyróżniających się postaci. Ostatecznie zakończył sezon na szóstej pozycji na liście najskuteczniejszych zawodników, startujących na tym poziomie rozgrywkowym. Trudno sobie wyobrazić, żeby zabrakło go w IMŚ. - Nie prowadziłem żadnych rozmów w tym temacie i nie wiem, czy dzika karta dla mnie jest możliwa. Nienawidzę tego pytania, ponieważ czuję, że w przeszłości powinienem był dostać dzikie karty w przeszłości, a ich nie dostawałem, choć jeździłem świetnie. Nie nastawiam się więc na to, zobaczymy, kiedy podejmą decyzję. Jak na razie jestem jednak szczęśliwy, że sezon się skończył, że mogę ponownie chodzić i wracam do domu w jednym kawałku, co jest najważniejsze. Teraz trochę wolnego, odpoczynku i mam nadzieję, że wrócę w przyszłym sezonie zdrowy w stu procentach - podsumował Mikkel Michelsen. Zobacz także: Polak ma brązowy medal, ale przy kasie dopiero piąty Polak zdobędzie nie tylko złoto?! Mamy szansę na dublet! To jego sezon! Jeszcze musi postawić kropkę nad i