I choć te gwizdy były słyszalne tylko przez chwilę podczas prezentacji, a następnie po pierwszym wyścigu Zmarzlika, w którym przywiózł do mety tylko punkt, a jego jazda nie porwała tłumów, to już w dalszej części zawodów ci, którym osoba Zmarzlika nie była w smak, siedzieli cicho. Sam nie wierzył w taki przyjęcie Chyba sam Bartosz Zmarzlik spodziewał się pojedynczych gwizdów przed gorzowską rundą Grand Prix, czy nawet chłodnego przyjęcia. Choć Zmarzlik nadal jest pupilkiem znacznej części publiki z Gorzowa, to sam nie do końca wierzył, że faktycznie zostanie przyjęty niczym legenda klubowa. - Jeżeli tak będzie i faktycznie otrzymam duże wsparcie, to będzie doskonałe uczucie. Zawsze o kibicach w Gorzowie pamiętam i miło będzie tam wrócić - powiedział Bartosz Zmarzlik przed zawodami. Stadion obwieszony podobiznami Zmarzlika Kibice Bartosza Zmarzlika nie zawiedli, a na stadion wybrało się sporo osób z flagami sygnowanymi twarzą lub nazwiskiem polskiego mistrza świata. Zmarzlik odpłacił im w najlepszy możliwy sposób - zwycięstwem w Grand Prix, które wyszarpał na ostatnim łuku. Kibice także doskonale podziękowali Zmarzlikowi, głośno odśpiewując hymn Polski, kiedy nasz rodak wznosił puchar za zwycięstwo w rundzie GP. Tym samym Bartosz Zmarzlik nie stracił sympatii gorzowskich kibiców - pomimo niewielu wyjątków, którzy byli w stanie gwizdać tylko na początku turnieju.