Ciąg dalszy szokującej sprawy z piątkowych kwalifikacji do sprintu w Grand Prix Warszawy. Telewizja pokazała, że Bartosz Zmarzlik był o 0,1 sekundy szybszy od Jana Kvecha, ale organizatorzy mieli jednak swoje wyniki, gdzie to Czech był szybszy od Polaka o 0,03 sekundy. Zmarzlik na tym skończył udział w kwalifikacjach i stracił szansę na wybór dobrego numeru startowego. Polak trzeci na PGE Narodowym. Mówi wprost o tym, co mu zaszkodziło Trener kadry Rafał Dobrucki ostro: kwalifikacje należałoby unieważnić Pisaliśmy już, że rok temu Robert Lambert w identycznej sytuacji dostał szansę powtórki i na tym skorzystał. Polakowi organizatorzy jednak na to nie pozwolili i w zasadzie zepsuli mu całe zawody. Nie mógł wybrać dobrego numeru startowego, przez co nie miał w turnieju łatwego życia. - Też tego nie rozumiem - mówi nam trener kadry Rafał Dobrucki. Sprawa jest jednak poważniejsza, niż myśleliśmy. Dobrucki odsłonił kulisy tego, co działo się na piątkowych kwalifikacjach. Wyłania się z tego smutny obraz. - To nie tylko Zmarzlik stracił. Nieprawidłowości było dużo więcej. Całe kwalifikacje powinny zostać unieważnione - utrzymuje selekcjoner, a skoro kwalifikacje były punktem wyjścia do finału sprintu i wyboru numerów startowych do sobotnich zawodów, to wydaje się, że w zasadzie cała runda GP na PGE Narodowym nadawałaby się do powtórki. Rafał Dobrucki: Ta część Grand Prix jest do likwidacji - Gdyby tylko Zmarzlik miał taką sytuację z innym czasem w systemie i na telewizyjnej grafice, tlo powiedziałbym, że powinien dostać szansę powtórki. Jednak w piątek nazbierało się tego dużo więcej. Powtarzam, że całe kwalifikacje należałoby powtórzyć - grzmi Dobrucki. Zapytaliśmy Dobruckiego, czy PZM powinien wreszcie zainterweniować ws. Zmarzlika, który został skrzywdzony nie pierwszy raz. - Nie odpowiem wprost. Wydaje mi się natomiast, że powinno się zlikwidować kwalifikacje i sprint. To nic nie wnosi. Zawodnicy ustawiają motocykle tak, żeby osiągnąć duże prędkości. To nie ma nic wspólnego z przygotowaniem do samych zawodów. Czy to przypadek, że krzywdzą Bartosza Zmarzlika? Trener kadry odpowiada A czy to przypadek, że w drugiej kolejne rundzie Zmarzlik dostaje po głowie. W Landshut powędrował na koniec kolejki do wyboru numeru startowego, bo spóźnił się 5 sekund na ceremonię wyboru. Teraz z kolei okazało, że co może Lambert, to Zmarzlik już niekoniecznie - No właśnie, czy to jest przypadek - zastanawia się Dobrucki, uśmiechając się przy tym tajemniczo. Na razie Zmarzlik ma więcej kłopotów z organizatorami i działaczami niż z rywalami na torze. Tę nierówną walkę zaczyna przegrywać. Po zawodach w Warszawie stracił pozycję lidera cyklu.