Niesamowite wieści z włoskiego Lonigo. Patrick Hansen wrócił na tor po sześciu miesiącach. W piątek pisaliśmy o takiej możliwości, ale sam zawodnik tłumaczył, że nie pojedzie z powodu warunków atmosferycznych. Duńczyk pod koniec sierpnia ubiegłego roku doznał urazu kręgosłupa. W pierwszych chwilach groziło mu nawet kalectwo. Jego kariera stanęła pod znakiem zapytania Patrick Hansen to jeden z liderów INNPRO ROW-u Rybnik. Duńczyk ma bardzo dobry kontakt z działaczami oraz miejscowymi kibicami. Szczególnie wyróżnia się na tle reszty, że potrafi posługiwać się językiem polskim. Niestety w Ostrowie podczas ćwierćfinału ubiegłorocznej pierwszej ligi Hansen zaliczył bardzo pechowy upadek. Jego dalsza kariera stanęła pod wielkim znakiem zapytania. ROW jednak przedłużył z nim kontrakt, ale dodatkowo zabezpieczył się pięcioma innymi zawodnikami. Nie chcieli ryzykować, bo równie dobrze Hansen mógłby nigdy już na tor nie wyjechać. Do Rybnika ściągnięto zatem Rohana Tungate'a. Szok! Wrócił na tor po złamaniu kręgosłupa 25-latek z miesiąca na miesiąc zaskakiwał. Jakiś czas temu wszem i wobec ogłosił, że chce być gotowy na pierwszą kolejkę zmagań. On nie żartował. Dziś pojawił się w Lonigo i kręcił pierwsze kółka po straszliwej kontuzji. Jak sam napisał potrzebuje jeszcze więcej czasu, aby móc się normalnie ścigać. Jeśli Hansen faktycznie w równie szybkim tempie powróci do jazdy na poważnie, to w Rybniku zacznie się kłopot. Któryś z obcokrajowców będzie musiał zostać wypożyczony. Na ten moment wydaje się, że to jednak Hansen ma z tego grona najmniejsze szanse. Jeśli Kurtz i Tungate będą spełniać oczekiwania, to nie będzie mowy o pozbyciu się ich.