Jason Doyle nie zostawił suchej nitki na ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz. - Byłem dla nich numerem na koszulce, byłem kawałkiem mięsa - powiedział zawodnik na łamach Speedway Star, dodając, że kiedy leżał w szpitalu po kontuzji, to z polskiego klubu zadzwonili do niego tylko raz. Szykują transferowe hity. To będzie prawdziwe trzęsienie ziemi Prezesa GKM-u Grudziądz aż zatkało - Powiem tylko, że mnie zatkało, jak to przeczytałem - mówi nam prezes GKM-u Marcin Murawski. - Po jego wypadku w Anglii dzwoniliśmy do niego na zmianę z kierownikiem Rafałem Wojciechowskim. Jeszcze fizjoterapeuta Piotr Lutowski był z nim w kontakcie. Proponowaliśmy mu leczenie w Polsce, ale powiedział, że nie może latać samolotem. - Dbamy bardzo o każdego zawodnika. Niektórzy patrzą na to z boku i się śmieją, że mamy domowe przedszkole. Rozmawiamy nie tylko o żużlu. Jesteśmy w szoku, bo trzy osoby od nas kontaktowały się z nim na zmianę, a on naszemu kierownikowi napisał brzydkiego sms-a. Jeśli on jest dla nas kawałkiem mięsa, to ja się pytam, kim my dla niego jesteśmy - opowiada Murawski. Dostali brzydkiego sms-a od Doyle'a W tym brzydkim sms-ie Doyle miał napisać, że ludzie z GKM-u dzwonią i piszą do niego, bo chodzi im jedynie o to, żeby szybko wsiadł na motocykl i zdobywał punkty dla klubu. Treść sms-a była ostra i agresywna. - Nie wiem, czym to jego zachowanie wtedy było powodowane. Być może on już wtedy wiedział, że sezon ma z głowy i całą frustrację wyładował na Rafale. Zapewniam jednak, że nami kierowała wyłącznie troska - przekonuje działacz. Doyle teraz mówi, że był traktowany źle, ale spotkał się z działaczami GKM-u w Toruniu i rozmawiał o kontrakcie na nowy sezon. - Złożyliśmy mu naprawdę dobrą ofertę. Nie przyjął jej. Wtedy rozmawialiśmy też o tym jego sms-ie i tłumaczyłem mu, że za naszymi pytaniami kryła się wyłącznie troska. Dziś myślę sobie, że dobrze się stało, że nie został z nami - komentuje Murawski. Doyle dostał z GKM-u wezwanie do zapłaty Tak swoją drogą to artykuł z ostrymi słowami Doyle’a może mieć związek, z tym że tydzień temu dostał z Grudziądze wezwanie do zwrotu część pieniędzy kontraktowych. Chodzi aż o 400 tysięcy złotych. - Niewykluczone, że oberwaliśmy rykoszetem. Jako klub nie możemy jednak ot tak sobie darować komuś pieniędzy za to, że nie świadczył usług. Jesteśmy klubem miejskim, nie stać nas na taką rozrzutność. Nikt by sobie zresztą na to nie pozwolił - kończy prezes GKM-u. Doyle od nowego sezonu ma być zawodnikiem Krono-Plast Włókniarza Częstochowa. Inna sprawa, że INNPRO ROW Rybnik też sonduje jeszcze możliwość zakontraktowania Australijczyka.