W zasadzie odkąd tylko Devils pojawili się w polskiej lidze, wyglądają w niej naprawdę solidnie. Pierwszy rok był czymś w rodzaju "na przetarcie", wówczas zresztą jeździły u nas dwie niemieckie drużyny, bo był także team z Wittstocku. Ten rok wypadł jednak kapitalnie, bo zakończył się sensacyjnym bądź co bądź awansem do 1. Ligi. Faworyci byli inni, choćby Kolejarz Opole z którym to właśnie Devils wygrali finałową batalię. I tak oto w błyskawiczny sposób w Landshut pojawiła się pierwsza liga. Oba spędzone w niej sezony były w zasadzie udane, bo widmo spadku ani przez moment nie zajrzało w oczy (końcowe pozycje w tabeli w pierwszych fragmentach sezonu takowym widmem jeszcze nie są). Mimo braku jakichś wielkich gwiazd w składzie, menedżer Sławomir Kryjom stworzył zgraną i sportowo naprawdę mocną grupę ludzi, której przede wszystkim się chciało i to było widać na torze. Tam nikt nie był ważniejszy od innego. Tak się buduje wyniki Gdy spojrzymy na skład Devils z sezonu 2023, nie widzimy dysproporcji często widywanej u innych. Tutaj była grupa żużlowców o mniej więcej podobnym poziomie, choć oczywiście role liderów pełnili Kai Huckenbeck i Dimitri Berge, których zresztą za kilka miesięcy w tym zespole zabraknie. Swoje generalnie robił także Kim Nilsson, choć może liczby tego nie pokazują. Zdolny młodzieżowiec w osobie Noricka Bloedorna to zawsze ogromny atut i zapewne w dużym stopniu "bufor" na gorsze momenty seniorów. Nota dla drużyny: 4 Nie trzeba mieć gwiazd, ale trzeba mieć wiedzę Sławomir Kryjom nigdy nie jeździł na żużlu. Nie był też mechanikiem, nie ma stricte żużlowej rodziny. A jednak potrafił wypracować taki warsztat, który świetnie się sprawdza w warunkach ligowych, bo jako menedżer Devils wypadł bardzo dobrze. To rzadkość, bo raczej w tej profesji górują ci, którzy kiedyś sami jeździli. Umiejętności taktyczne, dobry kontakt z drużyną, a przede wszystkim sprawne połączenie doświadczenia z młodym spojrzeniem na realia (Sławomir Kryjom ma 43 lata). To dało bardzo dobry efekt. I tylko szkoda, że zakończyło się koniecznością powrotu do 2. Ligi. Nota dla menedżera: 5 Człowiek jednego meczu nie nadaje się już nawet na 1. Ligę? Jonasa Jeppesena zdecydowana większość kibiców kojarzy ze słynnego meczu w sezonie 2020, kiedy to jako 22-latek niemal w pojedynkę "załatwił" gwiazdorsko obsadzonego Apatora Toruń. Zdobył komplet punktów na błocie, choć wszedł w mecz dopiero w jego drugiej części. Od tego czasu zmieniło się u niego niemal wszystko, poszedł do PGE Ekstraligi, podwyższył mniemanie o sobie. Problem w tym, że poziom sportowy poleciał w dół. W Landshut też wypadł kiepsko. Średnia 1,262 mówi sama za siebie. Został mimo problemów. Zrobią z niego lidera Jednym z nielicznych żużlowców, którzy w obliczu zaistniałej sytuacji zostali w Landshut jest Kim Nilsson. Szwed miał inne oferty, chciały go kluby z 1. Ligi, ale postanowił nie zmieniać otoczenia. W warunkach 2-ligowych to może być materiał na gwiazdę zespołu i właśnie taką klub powinien go uczynić. Nilsson jeszcze kilka tygodni temu był przecież stałym uczestnikiem cyklu GP. Niczego tam nie pokazał, ale nie wypadł tak źle, jak wielu przewidywało. Regulamin zabrał im szansę na sportowy rozwój Dwa - tyle sezonów Landshut Devils spędzili w 1. Lidze. I byłby minimum jeden więcej, gdyby nie względy proceduralne, które zmusiły niejako działaczy do powrotu na tory drugoligowe. Szkoda, bo niemiecki zespół zaskarbił sobie sporą sympatię w naszym środowisku. A to wcale nie jest takie łatwe.