Piłkarskiej Wiśle Kraków z Saudyjczykami nie wyszło. Kiedy w marcu gruchnęła wiadomość o chęci przejęcia udziałów przez koncern chemiczno-paliwowy Saudi Aramco, to kibice zacierali ręce. Wejście zagranicznego kapitału, na dokładkę takiego, podziałało na wyobraźnię. Wtedy wiele mówiło się o finansowych niedoborach w kasie klubu. Szejkowie mieli to zmienić, ale temat szybko upadł. Jeśli "szejk z Dubaju" powie tak, to Polak się obłowi Z tym szejkiem może być inaczej. Sprawa jest na finiszu. Jeśli człowiek z Dubaju powie "tak", to polski żużlowiec Janusz Kołodziej zostanie obsypany złotem. Krzysztof Cegielski, menadżer zawodnika wysłał pośrednikowi wszystkie informacje, o jakie ten poprosił. Wysłał też finansową ofertę, ale szczegółów nie chce zdradzić. Nieoficjalnie jednak wiemy, że gdyby instytucja bankowa z największego miasta Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyłożyła milion złotych, to może kupić 100 procent dostępnych powierzchni reklamowych na kevlarze, motocyklu i busie zawodnika. Piszemy o dostępnych powierzchniach, bo część zabiera każdemu żużlowcowi PGE Ekstraliga. Kilka miejsc na kevlarze jest zarezerwowanych na potrzeby spółki zarządzającej rozgrywkami. Zawodnikom zostaje około 50 procent. Zatem w istocie szejk może kupić 100 procent z tych 50. Kołodziej odrzuca marki, a i tak ma wielką kasę z reklam W tej chwili Kołodziej sprzedaje swoje miejsca na kevlarze za 700-800 tysięcy złotych rocznie. I to pomimo tego, że odrzuca oferty takich marek, jak Monster czy Tiger. Dlaczego? Bo Cegielski potrafi dobrze zadbać o interes żużlowca. Nie daje się nabrać na fajne czapeczki producentów napojów energetycznych i inne dołożone do umowy gadżety. Woli może i mniej prestiżowy, zajmujący się sprzedażą maszyn rolniczych Argomix. Dlatego, że lepiej płaci. Szejk trafił więc z pewnością na zręcznego negocjatora i będzie musiał się postarać. Jeśli to zrobi, to Kołodziej będzie drugi po Bartoszu Zmarzliku. 3-krotny mistrz świata może wyciągać z reklam grubo ponad 3 miliony. Mówi się, że umowa z Orlenem już nie wynosi milion, lecz dwa miliony złotych. Maszoński Logistic to kolejne pół miliona złotych. Dużo daje też Promet Cargo. Kołodziej w tym sezonie prezentuje się wyśmienicie. W lidze zdobył już prawie 100 punktów i ma piątą średnią w Ekstralidze. Jego świetna jazda najpewniej uratuje Fogo Unię Leszno przed spadkiem. A potem wszystko może się zdarzyć, bo Kołodziej już teraz ma oferty z innych klubów. I to takie na grubo ponad milion złotych za podpis pod roczną umową. Inna sprawa, że w Lesznie musiałby się wydarzyć kataklizm, żeby to przyjął. W tym klubie po prostu dobrze się czuje.