Gorszy występ Zmarzlik zaliczył tak naprawdę tylko w finale Złotego Kasku w Opolu, gdzie nie odegrał żadnej kluczowej roli. Uplasował się poza podium, gromadząc zaledwie 9 punktów na swoim koncie. W każdych zawodach jechał na innym silniku Jak się okazało, w pierwszych pięciu zawodach team Zmarzlika postanowił testować silniki. W każdych z nich jechał na innej jednostce napędowej. Wszystkie były natomiast ze stajni Ryszarda Kowalskiego, przy czym dwa silniki pochodzą z zeszłego sezonu, a trzy są zupełnie nowe. - Pojechałem pięć zawodów i w warunkach torowych użyłem kolejno pięć motocykli. Każdy próbowaliśmy po kolei. W Opolu zanotowałem może nie słaby występ, ale gorszy. Tego dnia dysponowałem mniejszą prędkością na starcie i podczas jazdy. Rezultat nie był taki, jak w poprzednich zawodach. To nic nie oznacza, bo cały czas segregujemy, wybieramy sprzęt. Taki jest żużel i do tego się przyzwyczailiśmy - powiedział Bartosz Zmarzlik. Nowe silniki ze zmiennym szczęściem Na nowych silnikach Zmarzlik jechał w Kryterium Asów, w których nie zaznał smaku porażki, a także w Złotym Kasku, gdzie zanotował najgorszy tegoroczny występ. Czterokrotny indywidualny mistrz świata udowodnił, że do sezonu jest przygotowany perfekcyjnie. W przypadku Bartosza Zmarzlika i Motoru Lublin, na pierwsze ligowe ściganie kibice muszą poczekać do najbliższej niedzieli. Motor wybierze się wówczas na wyjazdowy mecz do Grudziądza.