Norick Blodorn, to ma być recepta na dużą sprzedaż wejściówek na Grand Prix w Gorzowie za zachodnią granicą. Stal Gorzów, organizator turnieju właśnie walczy o to, żeby Niemcom sprzedać tyle wejściówek, ile się da. Tegoroczny budżet Stali jest szacowany na 20 milionów, więc każdy grosz się liczy. Blodorn przyciągnie kibiców, jak kiedyś Smolinski Zdaniem publicysty Przemysława Mazurka szansą na zwiększenie sprzedaży w Niemczech jest dzika karta dla jednej z tamtejszych młodziutkich gwiazdek. Pada nazwisko Blodorna. Jest też przypomnienie, że kiedy w GP Gorzowa jechał Niemiec Martin Smolinski, to obiekt pękał w szwach. - Zacznę od tego, że dla mnie czymś naturalnym jest to, że jak ktoś ma blisko do granicy i do Berlina, to robi takie działania marketingowe, żeby to wykorzystać - mówi nam prezes Stali Waldemar Sadowski. Co o tym sądzi prezes Stali Gorzów? Na dziką kartę dla Blodorna Stal się jednak nie zdecyduje. - Prędzej dałbym ją Celinie Liebmann, która jest w kadrze naszej drużyny U-24 - przyznaje ze śmiechem Sadowski. - Blodorn jest młody, rozwojowy, ale my myślimy raczej o dzikiej karcie dla Polaka. To też będzie dobry magnes. Kto wie, czy nie lepszy. Działacz nie chce na ten moment zdradzić, komu da dziką kartę. Rok temu szansę dostał zawodnik Stali Szymon Woźniak. Teraz pewnie też brany jest pod uwagę. Stal może się też skusić na młodego Oskara Paluch. On jest wychowankiem, robi postępy, więc kto wie. - A jeśli chodzi o kibiców z Niemiec, to obecne działania są naprawdę dobre i przynoszą efekty. Mamy duże zamówienia stamtąd. Liczę, że na Grand Prix Gorzowa może być około dwóch tysięcy kibiców z Niemiec. To naprawdę znacząca liczba - ocenia Sadowski. Zobacz również: Klątwa Zmarzlika. Czy w Motorze o tym wiedzieli?