Dominik Kubera wystrzałowo rozpoczął mecz w Gorzowie. Był prawdziwą lokomotywą Motoru. Pędził z prędkością dochodzącą do 118 kilometrów na godzinę i zgarniał kolejne trójki za wygrane biegi. Po czterech startach był bezbłędny, pokazał plecy nawet królowi gorzowskiego toru Bartoszowi Zmarzlikowi. - Zamknąłem go do trawy - chwalił się później Kubera w Canal +. Kubera popełnił błąd i Stal się przełamała Problem w tym, że po czterech wystrzałowych startach zaczęły się schody, a winę za to ponosi sam zainteresowany. Marek Cieślak, były trener kadry, w Magazynie PGE Ekstraligi najpierw pochwalił Kuberę za występ, a potem powiedział mu, co zrobił źle. Zwrócił mu uwagę, że w feralnym 11. Biegu przestał wierzyć w siebie i swój sprzęt, że niepotrzebnie uwikłał się w walkę z Martinem Vaculikiem. W tamtej fazie meczu najszybsza była ścieżka przy krawężniku. Tam robiły się już dziurki, ale jazda tym torem wciąż przekładała się na większą prędkość. Na wyjściu z krawężnika Kubera prowadził. Po prawej ręce miał nacierającego Vaculika, pod lewy łokieć chciał mu wjechać Szymon Woźniak. I wtedy Kubera popełnił kosztowny błąd. Zaczął wypychać Vaculika, ale zjechał z szybkiego pasa, a tam wcisnął się Woźniak. Za chwilę obaj gorzowianie minęli Kuberę, który szybko pożałował tego, co zrobił. Stal fetowała, bo wygrała podwójnie ważny bieg. Ten wyścig odmienił losy meczu, bo ze stanu 30:30 zrobiło się 35;31 dla Stali. Dodatkowo Kubera rozregulował się na dobre i stracił monopol na wygrywanie. W sumie zgubił 5 punktów, choć był w takim gazie, że mógł skończyć nawet z kompletem 21 punktów. Wtedy Motor nie czekałby z drżeniem serca na drugi mecz finałowy. Kubera przyznał rację Cieślakowi Kubera po zawodach cieszył się z akcji, w której zamknął Zmarzlika, ale przyznał rację Cieślakowi. Od razu też jednak dodał, że w jeszcze lepszym występie przeszkodziło mu samopoczucie. - Po Rzeszowie (5 września jechał tam w finale IMP - dop. aut.) coś mnie rozłożyło. Spokojnie, to nie COVID. Zrobiłem osiem testów, wszystkie negatywne. Jednak tydzień leżałem pod kołdrą - dodawał Kubera i choć mina na jego twarzy mówiła coś innego, to zapewniał, że wraz z kolegami nie rezygnuje z walki o złoto. - W Lublinie mamy ósmego zawodnika, jakim jest publiczność. Musimy się skupić i zatrzymać mistrza świata Zmarzlika - zakończył Kubera. Czytaj także: Kibice mają dość gwiazdora. Proszą, żeby go wyrzucić ze składu