Zespół z Ostrowa był rok temu zdecydowanie najsłabszy w PGE Ekstralidze i de facto przy tym składzie który zmontował, nie miał żadnych szans na korzystny wynik. Wiele razy już o tym pisano, ale można podsumować to jednym zwrotem - beniaminek był na rynku transferowym po prostu zbyt grzeczny. Ostrowianie chcieli odjechać PGE Ekstraligę zawodnikami pierwszoligowymi. Tak się nie da. Rzecz jasna, spadli z hukiem. Zupełnie inaczej po awansie zachowali się w Wilkach Krosno, gdzie od razu ruszyli po duże transfery. Udało się ściągnąć choćby Jasona Doyle'a. Przyszedł też Krzysztof Kasprzak, co prawda niechciany gdzie indziej, ale jednak renomowany żużlowiec. Prawdopodobnie jednak nawet te ruchy nie dadzą klubowi utrzymania. Wilki są na prostej drodze do powrotu w szeregi pierwszoligowców. To ich łączy. Mogą być mistrzem Ciekawą rzeczą jest to, że Wilki, podobnie jak rok temu Arged Malesa, mogą delikatnie osłodzić sobie porażkę, jaką będzie dość prawdopodobny spadek. W Ekstralidze U24 prowadzą i spisują się naprawdę dobrze. Tym samym Wilki są blisko wyczynu Arged Malesy, która rok temu zaliczyła spadek i mistrzostwo w ciągu kilku miesięcy. Oczywiście skala tych wyczynów jest nie do porównania, bo zapewne klub oddałby tytuł w U24 w zamian za utrzymanie w lidze. Istnieje jeszcze teoretyczna szansa na utrzymanie dla Wilków, ale chyba tylko najwięksi optymiści mogą uwierzyć w taki scenariusz. Krośnianie musieliby w piątek wygrać w Toruniu, a następnie u siebie pokonać Unię Leszno, czyli największego rywala w walce o utrzymanie, który w dodatku jeździ już praktycznie pełnym składem. Czy to realne? Sportowo, teoretycznie, może i tak. Ale życiowo? Już niekoniecznie.