Kibice zaczynają się zastanawiać, czy faworyzowana Polonia poradzi sobie za tydzień w Landshut. Wcale nie jest to takie pewne. Forma wielu żużlowców daleka jest od optymalnej. Matej Zagar co prawda generalnie jedzie swoje, ale już w ostatnim sparingu dawał się przywozić na 1:5, i to na własnym torze. Obiektu w Landshut Słoweniec w ogóle nie zna, więc może mieć problemy. Problemy za to już mają Miedziński i Jeleniewski. Przede wszystkim są niestabilni. W założeniu prezes Jerzy Kanclerz liczył przede wszystkim na Miedzińskiego na wyjazdach i Jeleniewskiego u siebie. Na razie żadnej gwarancji wynikowej nie dają, a do tego sprawiają wrażenie pogubionych sprzętowo. Miedziński w dodatku znów zaczyna swoje, łapie wykluczenia, przewraca kolegów i błyskawicznie zniechęcił do siebie bydgoskich kibiców. Niektórzy ostentacyjnie odwracają się od toru, gdy jest bieg z jego udziałem. Przyjemski osamotniony, Michaiłow poobijany Także jeżdżący jeszcze nieco sztywno utalentowany Wiktor Przyjemski na razie nie za bardzo może liczyć na Przemysława Koniecznego, który prezentuje się kiepsko. Ma znacznie większe doświadczenie od kolegi z pary juniorskiej, a jednak na torze tego nie widać. Konieczny nie punktuje, a biegi przegrywa w sposób zdecydowany. Wątpliwe jednak, by stracił miejsce w składzie. Nie ma go kim zastąpić. Dużą zagadką są występy Olega Michaiłowa, który biegi świetne przeplata z bardzo słabymi. Łotysz zaliczył nieprzyjemny upadek w sparingu, a do tegoż upadku przyczynił się nie kto inny jak jego kolega z drużyny, Adrian Miedziński. Od razu dodajmy, że sprawca zdarzenia bardzo zaniepokoił się bólem kolegi i momentalnie dopytywał o stan jego zdrowia. Michaiłow nie ma złamań, ale odczuwa skutki upadku. W Polonii bardzo jednak na niego liczą.