Sytuacja ZOOleszcz GKM-u Grudziądz jest nie do pozazdroszczenia. W tym momencie to bez dwóch zdań kandydat numer jeden do spadku. W zasadzie to będę zaskoczony, jeśli faktycznie zespół Janusza Ślączki uniknie degradacji. Z drugiej jednak strony "jechanka" na klub jest chyba przedwczesna. Optymistyczny scenariusz ciągle daje im szanse na utrzymanie. Los GKM-u w rękach beniaminka z Krosna Po piątkowej porażce GKM-u z Betard Spartą Wrocław znów podniosły się głosy, że grudziądzanie lecą z ligi. Ja natomiast zastanawiam się, czy ktokolwiek kalkulował zwycięstwo gospodarzy w tym meczu. W moim przekonaniu było to mission impossible. 42 zdobyte punkty przeciwko takiemu dream teamowi należy uznać za sukces. Tym bardziej, że można doszukać się małych pozytywów po tym spotkaniu. Mam na myśli przyzwoity powrót Nickiego Pedersena czy wysoką formę Maxa Fricke. Z moich kalkulacji wynika, że grudziądzanie mają do podniesienia z toru jakieś 7 punktów. Zakładając, że będą w stanie wygrywać u siebie z rywalami, którzy są w zasięgu ręki tej drużyny. Nie wiem, czy wystarczy to do utrzymania, bo wszystko zależy od formy Cellfast Wilków Krosno. Beniaminek jedzie u siebie naprawdę dobrze, więc może się okazać, że taka zdobycz nie zapewni GKM-owi utrzymania. Być może trzeba będzie dołożyć coś ekstra, czyli na przykład wygraną w Lesznie. Kilka miesięcy temu chwalili ich za transfery Z GKM-em jest o tyle ciekawie, że po zakończeniu okresu transferowego działacze byli chwaleni za swoje ruchy. Dzisiaj są w ogniu krytyki, bo drużyna jedzie słabo i nie punktuje. Myślę jednak sobie, że na tamten czas zrobili to, co się dało. Akurat odejścia Krzysztofa Kasprzaka bym nie rozpamiętywał. Kontraktując Gleba Czugunowa chyba nikt nie spodziewał się, że Rosjanin z polskim paszportem może pojechać tak słabo. Założę się, że w listopadzie zeszłego roku nie tylko GKM chciałby mieć go w składzie. Jeśli więc szukać błędów działaczy, to bardziej szedłbym w stronę Nickiego Pedersena i zaufania Duńczykowi. Z drugiej jednak strony nie dziwię się temu ruchowi, bo rynek jest jaki jest i chyba nikogo bardziej wartościowego dostępnego nie było. Kamyczek do ogródka wrzuciłbym natomiast trenerowi Ślączce, bo koncepcja z przytrzymaniem siódemki seniorów do czasu powrotu Wadima Tarasienko trochę nie kleiła. Zrobiło się z tego niepotrzebne zamieszanie i żadnemu z zawodników ta sytuacja nie wyszła na dobre. Chyba trzeba było zaryzykować i postawić od początku sprawę jasno. Nie wiem, czy to by coś pomogło, ale znamy z poprzednich lat wiele przypadków, w których rywalizacja o miejsce w składzie nie wychodziła drużynie na dobre.