Dwie bardzo pewne trójki, wywalczone w sposób bezdyskusyjny. Choć rywale nie byli z najwyższej półki, to jednak Antonio Lindbaeck pokazał się z takiej strony, z jakiej wszyscy chcą go oglądać. O występ tego żużlowca były obawy, bo jeszcze do niedawna więcej (po raz kolejny) mówiło się o jego alkoholowych wybrykach niż o przygotowaniach do sezonu. Lindbaeck znów pił, znów uciekał przed policją i wreszcie znów został za to wyrzucony ze swoich klubów. Start Gniezno jednak wybaczył mu i dał kolejną szansę. Po wspomnianych zwycięstwach biegowych Lindbaeck na torze już się nie pojawił. Być może od początku tak zakładano, ale pojawiła się też myśl, że po prostu na więcej nie ma sił. Można w ciemno zakładać, że skoro miał tak zakłócony okres przygotowawczy, to z formą nie jest u niego najlepiej. Wciąż ma jednak klasę sportową, co widać na torze. I zapewne tylko dlatego dostaje kolejne szanse. Bo tych szans w przypadku Lindbaecka już nawet nie ma sensu liczyć. Wsparcie od zawodnika, który mógłby być jego synem Antonio Lindbaeck ma tendencje do topienia smutków w alkoholu i to w jego przypadku jest rzeczą powszechnie znaną. Szwed nie jest alkoholikiem, ale ma słabość do napojów wyskokowych w kryzysowych momentach swojego życia. Taki nadszedł właśnie kilka tygodni temu. 37-letni żużlowiec szybko się podniósł, a spora w tym zasługa... 18-letniego Philippa Hellstroema-Baengsa i jego otoczenia. Lindbaeck miał opiekować się tym zawodnikiem, dawać mu porady i niejako kierować jego karierą. Okazało się, że to Hellstroem-Baengs na razie opiekuje się Lindbaeckiem. Ludzie z obozu młodego żużlowca okazali jego mentorowi spore wsparcie i to w dużej mierze dzięki nim Lindbaeck wszedł w sezon w zasadzie równo z innymi. A Start na Lindbaecka mocno liczy, bo to nadal duże nazwisko. W żużlu ma to spore znaczenia, nie tylko w przypadku negocjowania kontraktów. Wielokrotnie zdarzały się już sytuacje, w których ktoś po latach wracał na tor i robił świetne wyniki, choć mało kto się tego spodziewał. Pewnych rzeczy się nie zapomina, a w końcu Lindbaeck miał być następcą wielkiego Rickardssona. W Gnieźnie tak właśnie chcą go postrzegać.